niedziela, 29 marca 2020

Od Kary – 3 trening siły i szybkości

Obudził mnie głód. Wczoraj wspinaczka zajęła mi tak długo, że aż zapomniałam o kolacji. Wyciągnęłam przednie łapy w celu ich rozprostowania. Otrzepałam się z nocnego kurzu i zaczęłam rozglądać po okolicy. Pode mną rozciągały się góry i niewielki górski las. Wydawało mi się, że pomiędzy drzewami skrzy się w słońcu tafla wody. Ruszyłam w tym kierunku, powoli schodząc z góry, po przeciwnej stronie niż na nią weszłam. Gdy udało mi się dotrzeć do drzew, zaczęłam nasłuchiwać w poszukiwaniu jakiejś zwierzyny. Po niedługim czasie usłyszałam odgłosy pogoni i krótkiej walki. Ruszyłam w ich stronę i znalazłam pięknego lisa, który właśni złapał małego szaraczka. Lubiłam lisy, zwłaszcza te rude i jak tylko mogłam zostawiałam je w spokoju, jednak dzisiaj głód nie pozwolił na wybrzydzanie. Zakradłam się do zwierzęcia od tyłu i w ciągu kilku sekund złapałam zębami za szyje. Lis zajęty jedzeniem, przestał być czujny i nawet mnie nie zauważył. Jego śmierć była szybka i możliwie jak najmniej bolesna. Pożywiłam się lisem i jego upolowanym zającem. Czułam jak z każdym gryzem wracają mi siły i energia potrzebna do dzisiejszego treningu. Gdy uporałam się z polowaniem i śniadaniem, postanowiłam poszukać jeziora, które było słychać z daleka. Biegłam slalomem między drzewami, robiąc sobie z nich naturalny tor przeszkód. Po kilku minutach dobiegłam do pięknego górskiego wodospadu. Napiłam się obficie orzeźwiającej wody po czym wskoczyłam do niewielkiego jeziorka by oczyścić zakurzone futro. Dla szybkiej rozgrzewki popływałam trochę i ponurkowałam, obserwując przy okazji podwodny świat jeziorka. Gdy wyszłam z wody, otrzepałam się energicznie i z uśmiechem na pysku ruszyłam na dalszy trening.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz