Tak więc stałam teraz, w złotych promieniach południowego
słońca, na brzegu rzeki, za której granicą rozciągał się inny świat. Kolorowe
miejsce pachnące tajemnicą, z którą jedynym łącznikiem był solidny, aczkolwiek
sprawiający wrażenie starego, most. Bez żadnego słowa i żadnej myśli, tylko z
cichym westchnieniem, może mającym na celu dodanie sobie odwagi, przekroczyłam
go, migiem dostając się w zamęt kolorowych budynków.
Zdawało mi się, że śnię, może umarłam. Rozglądając się na
wszystkie strony, stąpałam lekko i bezszelestnie po wydeptanej ziemi, jakby
instynktownie obawiając się przebudzenia nieznanych strachów.
Być może za mało się starałam.
Przelatujący kamień uderzył mnie w tył głowy. Zachwiałam
się, jednak kilka szybkich kroków, może bardziej przeskoków w przód, pozwoliło
mi uniknąć upadku. Uszy wypełnił mi ohydny śmiech, a kiedy się odwróciłam,
zobaczyłam, że jego źródłem był niewysoki człowiek. Dziecko, pomyślałam, nim
następny pocisk uderzył mnie tuż pod lewym uchem, zmuszając naturalnym odruchem
do zamknięcia oczu oraz odwrócenia pyska.
Drugim naturalnym odruchem była dla mnie walka. Przeciągłe
warknięcie, które wydobyło się z mojego pyska zmusiło agresora do cofnięcia się
w zawahaniu, dzięki czemu miałam czas, by znaleźć się przy nim za sprawą
jednego szybkiego skoku. Wbiłam zęby w rękę, która trzymała kamień; mocne
szarpnięcie zmusiło człowieka do rozprostowania palców, przez co pocisk upadł
na ziemię z głuchym łoskotem. Śmiech zamienił się w krzyk, kiedy dziecko
zaczęło uderzać mnie bezładnie w głowę drugą, wolną ręką. Chwyciło za złote
włosy, z całych sił próbując odciągnąć mnie do tyłu. Rozwścieczyło mnie to
jeszcze bardziej, przez co bezmyślnie zacisnęłam silniej kły na jasnym ciele. W
uszach zagrzmiał mi dźwięk łamanej kości i przeciągły wrzask. Momentalnie
puściłam przeciwnika, rzucając się do ucieczki przez drewniany most.
Biegnąc z powrotem do lasu, słyszałam, że w wiosce podniósł
się rumor. Ludzie krzyczeli i zawodzili, trzaskali drzwiami i przewracali
przedmioty, psy wyły. W moją stronę nie poleciał już jednak ani jeden pocisk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz