sobota, 21 marca 2020

Od Talazy CD Szkła - "Pierwsza Krew"

Słodka woda nie była wiele gorsza od słonej. Jasne, istniała jakaś zasadnicza różnica, która sprawiała, że morze zawsze wygra w przedbiegach z rzeką czy jeziorem, w tamtej chwili akurat nie mogłam, nawet wcale nie chciałam przypomnieć sobie, na czym właściwie ona polegała. Jakby z jakimś nowym pokładem sił przemknęłam od brzegu do głębokości, na której musiałam zadzierać głowę, by woda nie zalała mi nosa ani gardła. Nagły przypływ energii okazał się jednak, jak zwykle zresztą, złudzeniem, które szybko opadło niczym morze podczas odpływu, dlatego moja aktywność w jeziorze ograniczyła się do kilku niezgrabnych obrotów z łapami pewnie osadzonymi na mulistym dnie.
Zmarznięta, orzeźwiona, ale przede wszystkim zmęczona, płynnie wydostałam się z wody, by stanąć obok Szkła, wilka, który dał się poznać jako ktoś raczej trzymający się płycizny.
- Idziemy? – otrzepałam się z wody, drżąc nieznacznie od chłodu.
Postawa basiora, który nagle ostygł jeszcze bardziej, zaciekawiła mnie na tyle, że wychyliłam głowę, by spojrzeć na to, co on oglądał. Białe futro mignęło mi przed oczami jak najjaśniejsza gwiazda. Przez chwilę widziałam w nim medyczkę, później siebie samą.
- Później się tym zajmę, wygląda na morderstwo. Inni śledczy muszą się o niej dowiedzieć. Na razie zobaczymy, czy masz już przygotowane jakieś miejsce na nocleg i coś do zjedzenia.
Nie odwróciłam wzroku od trupa, nie ruszyłam nawet ani jedną częścią ciała. Reakcja basiora wydawała mi się na tyle dziwna, że podświadomie zdecydowałam się puścić ją mimo uszu.
- Kąpiel z trupem, fajnie – wzdrygnęłam się na myśl o zanieczyszczonej wodzie mieszającej się z krwią w moich otwartych ranach – Wygląda na to, że jeśli dożyję do rana, trzeba będzie ogłosił cud – prychnęłam.
Wadera wyglądała, jakby nie żyła już od dłuższego czasu, więc przynajmniej jedna z możliwych przyczyn zgonu na tę noc została od nas oddalona. Raczej nie groziło nam podzielenie losu zabitej.
- To się często zdarza? – spytałam nieprzytomnie.
- Cóż, to część pracy śledczego, a tereny watahy są dosyć duże.
Pokiwałam głową. Praca basiora nagle okazała się bardzo interesująca, a że dzisiejsza noc i zapewne jutrzejszy dzień obfitowały w możliwości, wciąż miałam okazję pójść w jego ślady.
- Wracamy? – basior odezwał się po chwili milczenia i, jak wcześniej, od razu wykonał krok w stronę ciemności.
Ja natomiast przysiadłam na piasku tuż obok trupa, posyłając mu znużone spojrzenie.
- Nie dam rady nigdzie iść.
Oszukiwałam basiora od rana, lecz nawet w tej kwestii przychodził w końcu czas, w którym trzeba było odpuścić. Poza tym powrót kojarzył mi się z przesłuchaniami, aresztem i policjantem w bordowym płaszczu. Tutaj miałam nad głową milion gwiazd.

< Szkło? >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz