sobota, 28 listopada 2020

Od Ciri CD Admirała - "Taniec z Aniołami"

A gdyby mu powiedzieć? Tak prosto z mostu. Kocham Cię. Nie, nie… to za dużo na początek. Czuję coś do Ciebie. Nie. Zbyt ogólnie. Lubię Cię. Też nie! Można to powiedzieć każdemu, a on nie jest każdym. Czy naprawdę nie było dobrego sposobu?

- Hej, niech ona zostanie. – powiedział nagle Admirał przerywając nasz chód. W zamyśleniu, nie zauważyłam, że doszliśmy już do celu. W pierwszym odruchu chciałam zaprotestować, wściec się, że przecież nie jestem już dzieckiem i mam prawo uczestniczyć w tej akcji. Zrezygnowałam jednak, nie chcąc paradoksalnie, wyjść przez to na dziecinną. Poza tym… bałam się. Nigdy się do tego nie przyznam, ale będąc po raz pierwszy tak blisko ludzkiego domostwa, nawet opuszczonego, moje serce zaczęło wybijać rytm rozpędzonego, galopującego po pustej dolinie mustanga. Nawet myśl, że mogłam tam znaleźć dla siebie jakiś śliczny, błyszczący nożyk nie dodawała mi odwagi. Zostałam więc ukryta za krzakami, obserwując domostwo, w którym zniknęli Mundus i Admirał. Obserwowałam otoczenie uważnie, starając się wyłapać każdy szmer i krok. Byłam prawie pewna, że jakbym coś wyłapała, uciekłabym gdzie pieprz rośnie, nie oglądając się na towarzyszy… oczywiście wróciłabym z odpowiednią pomocą.

W końcu po jakimś milionie lat, Admirał i patyczak wyszli z niby opuszczonej chaty. Właśnie niby… Byli już blisko mnie ciesząc się ze zebranych łupów, które targali ze sobą, gdy tuż za nimi pojawił się osobnik gatunku ludzkiego, krzycząc w niebogłosy i goniąc ich najwyraźniej najszybciej jak potrafił. W rękach dzierżył długi i dość wąski przedmiot, z którego mierzył w stronę uciekających osobników płci męskiej. Gdy w moich uszach rozległ się huk, poczułam jednocześnie ekscytację, podniecenie dawno nie „widzianym” bólem i jeszcze bardziej paraliżujący mnie strach. Wbrew temu co myślałam, nie pognałam w celu ucieczki, a zostałam na miejscu. Sparaliżowana i z drżącym ze strachu ciałem patrzyłam na pośpieszną ucieczkę towarzyszy. Widziałam jak porzucają część łupów, by biec szybciej i nie dać się dorwać przez opasłego człeka, który po trzech hukach, zrezygnował z dalszych prób i pobiegł po zostawiony przez uciekinierów sprzęt. Człowiek wrócił do chaty mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem i sapiąc sowicie po nieudolnym pościgu. Jeżeli można było to nazwać pościgiem. Obserwowałam dalej otoczenie, jednak nie mogąc się ruszyć, nie mogłam też wiele zobaczyć. Serce nadal wykonywało mustanga, kończyny nie chciały współpracować, a uszy wychwytywały najmniejszy szmer, mogący być dla mnie zagrożeniem. W głowie zaczęły się pojawiać myśli, że nikt już po mnie nie wróci. A co jeśli Mundus został ranny? Nawet nie chciałam myśleć o takiej możliwości względem Admirała. Wróć po mnie. Moje ciało zaczęło drżeć. Nie byłam pewna czy ze strachu czy z zimna. Wróć po mnie.

Nastała noc. Mróz przyozdobił otaczające mnie rośliny i trawę białymi kuleczkami lodu. Minęły godziny zanim udało mi się uspokoić, a moje ciało zaczęło odzywać się na moje zawołanie. Problem jednak teraz był inny. Mróz wpływał na moje ciało i mimo, że ja go nie czułam, to odczuwałam jego skutki. Każdy mój krok był ciężki i powolny, ciemność sprawiła, że nie wiedziałam w którą stronę powinnam się udać, nie mogłam sobie przypomnieć, z której strony przyszliśmy, nie mówiąc już o dźwiękach chrapania wydobywających się z „opuszczonej” chaty. Nadal więc ukrywałam się w zaroślach, co jakiś czas rozprostowując kości, głównie żeby nie pozwolić sierści i łapom przymarznąć do oblodzonej ziemi. Nie pamiętałam jeszcze tak niskiej temperatury, byłam wręcz pewna, że było już poniżej zera, chociaż nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiej temperatury. Znowu pojawiły się w mojej głowie myśli, że nikt po mnie nie wróci, nie chciałam jednak ruszać się z miejsca, żeby nie utrudniać ewentualnych poszukiwań. Nie mówiąc już o tym, że moje próby chodzenia i przemknięcia obok domku na pewno zwróciłyby uwagę śpiącego tam człowieka. Wolałam nie ryzykować skoro nie mogłam nawet pobiec. W końcu ułożyłam się wokół krzewów, starając się złapać mojemu ciału jak najwięcej ciepła. Nie potrzebowałam dużo czasu by zasnąć.

<Admirał?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz