A gdyby mu powiedzieć? Tak prosto z mostu. Kocham Cię. Nie, nie… to za dużo na początek. Czuję coś do Ciebie. Nie. Zbyt ogólnie. Lubię Cię. Też nie! Można to powiedzieć każdemu, a on nie jest każdym. Czy naprawdę nie było dobrego sposobu?
- Hej, niech ona zostanie. –
powiedział nagle Admirał przerywając nasz chód. W zamyśleniu, nie zauważyłam,
że doszliśmy już do celu. W pierwszym odruchu chciałam zaprotestować, wściec
się, że przecież nie jestem już dzieckiem i mam prawo uczestniczyć w tej akcji.
Zrezygnowałam jednak, nie chcąc paradoksalnie, wyjść przez to na dziecinną. Poza
tym… bałam się. Nigdy się do tego nie przyznam, ale będąc po raz pierwszy tak
blisko ludzkiego domostwa, nawet opuszczonego, moje serce zaczęło wybijać rytm
rozpędzonego, galopującego po pustej dolinie mustanga. Nawet myśl, że mogłam
tam znaleźć dla siebie jakiś śliczny, błyszczący nożyk nie dodawała mi odwagi. Zostałam
więc ukryta za krzakami, obserwując domostwo, w którym zniknęli Mundus i
Admirał. Obserwowałam otoczenie uważnie, starając się wyłapać każdy szmer i
krok. Byłam prawie pewna, że jakbym coś wyłapała, uciekłabym gdzie pieprz
rośnie, nie oglądając się na towarzyszy… oczywiście wróciłabym z odpowiednią
pomocą.
W końcu po jakimś milionie lat,
Admirał i patyczak wyszli z niby opuszczonej chaty. Właśnie niby… Byli już
blisko mnie ciesząc się ze zebranych łupów, które targali ze sobą, gdy tuż za
nimi pojawił się osobnik gatunku ludzkiego, krzycząc w niebogłosy i goniąc ich najwyraźniej
najszybciej jak potrafił. W rękach dzierżył długi i dość wąski przedmiot, z
którego mierzył w stronę uciekających osobników płci męskiej. Gdy w moich
uszach rozległ się huk, poczułam jednocześnie ekscytację, podniecenie dawno nie
„widzianym” bólem i jeszcze bardziej paraliżujący mnie strach. Wbrew temu co
myślałam, nie pognałam w celu ucieczki, a zostałam na miejscu. Sparaliżowana i
z drżącym ze strachu ciałem patrzyłam na pośpieszną ucieczkę towarzyszy. Widziałam
jak porzucają część łupów, by biec szybciej i nie dać się dorwać przez opasłego
człeka, który po trzech hukach, zrezygnował z dalszych prób i pobiegł po
zostawiony przez uciekinierów sprzęt. Człowiek wrócił do chaty mamrocząc coś
niezrozumiałego pod nosem i sapiąc sowicie po nieudolnym pościgu. Jeżeli można
było to nazwać pościgiem. Obserwowałam dalej otoczenie, jednak nie mogąc się
ruszyć, nie mogłam też wiele zobaczyć. Serce nadal wykonywało mustanga,
kończyny nie chciały współpracować, a uszy wychwytywały najmniejszy szmer,
mogący być dla mnie zagrożeniem. W głowie zaczęły się pojawiać myśli, że nikt
już po mnie nie wróci. A co jeśli Mundus został ranny? Nawet nie chciałam
myśleć o takiej możliwości względem Admirała. Wróć po mnie. Moje ciało zaczęło drżeć. Nie byłam pewna czy ze
strachu czy z zimna. Wróć po mnie.
Nastała noc. Mróz przyozdobił otaczające
mnie rośliny i trawę białymi kuleczkami lodu. Minęły godziny zanim udało mi się
uspokoić, a moje ciało zaczęło odzywać się na moje zawołanie. Problem jednak
teraz był inny. Mróz wpływał na moje ciało i mimo, że ja go nie czułam, to
odczuwałam jego skutki. Każdy mój krok był ciężki i powolny, ciemność sprawiła,
że nie wiedziałam w którą stronę powinnam się udać, nie mogłam sobie
przypomnieć, z której strony przyszliśmy, nie mówiąc już o dźwiękach chrapania
wydobywających się z „opuszczonej” chaty. Nadal więc ukrywałam się w zaroślach,
co jakiś czas rozprostowując kości, głównie żeby nie pozwolić sierści i łapom przymarznąć
do oblodzonej ziemi. Nie pamiętałam jeszcze tak niskiej temperatury, byłam
wręcz pewna, że było już poniżej zera, chociaż nigdy wcześniej nie
doświadczyłam takiej temperatury. Znowu pojawiły się w mojej głowie myśli, że nikt
po mnie nie wróci, nie chciałam jednak ruszać się z miejsca, żeby nie utrudniać
ewentualnych poszukiwań. Nie mówiąc już o tym, że moje próby chodzenia i
przemknięcia obok domku na pewno zwróciłyby uwagę śpiącego tam człowieka.
Wolałam nie ryzykować skoro nie mogłam nawet pobiec. W końcu ułożyłam się wokół
krzewów, starając się złapać mojemu ciału jak najwięcej ciepła. Nie
potrzebowałam dużo czasu by zasnąć.
<Admirał?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz