Podejściu basiora, skrzydlata westchnęła.
-Chcę wierzyć, że gdybym miała odejść, będzie w dobrych łapach...
-Uchowaj, Ashero. Nie zdziwię się, jeśli przeżyjesz nas wszystkich. Szczególnie Mundusa, jakby to tata by bardzo chciał- a te słowa starsza się zaśmiała.
-Widzę, że dalej jest z nim w napiętych stosunkach po tamtym- nawiązała tym samym do incydentu, gdzie czapla zaprowadziła ówczesną młodą Alkestis na zakrwawioną polanę. Paketenshika długi czas uspokajała małą córeczkę po tym traumatycznym widoku. Nic dziwnego, że był bardziej niż chętny na zrobienie rosołu z gnoja. Właściwie wtedy to Ashera powstrzymywała go od wybiegnięcia z jaskini i... No, reszty nie trzeba dopowiadać.
-To pozostaje bez zmian- zgodziła się młodsza wadera.
-Ściska mnie w sercu na myśl, że zostawiłabym go. Nie chcę by został sam po mojej śmierci- szepnęła cicho.
-Nie zostanie, będzie w otoczeniu przyjaznych mu wilków. Przyjaciele będą dla niego- powiedziała miękko. Tamta tylko zamknęła oczy i nie poruszyła już tematu. Sama atmosfera wskazywała na to, jak bardzo ciężki był to temat. Pozostało im napawanie się ostatnimi ciepłymi promieniami słońca, nim całkiem odejdą a na ich miejsce przybędą mrozy.
Opuściła byłą opiekunkę na około pół godziny przed zniknięciem słońca, chciała jeszcze nacieszyć się ciepłem w trakcie jesiennego spaceru do domu. To, że trafiła na zamyślonego Ceres'a, było zupełnym przypadkiem.
Basior podniósł głowę i spojrzał na nią. Uśmiechnęła się lekko do niego. Obrócił zaraz głowę na poprzednie miejsce.
-Martwisz się- powiedziała niż zapytała.
-Może- usłyszała w odpowiedzi. Fakt, że rozmawiał z nią więcej było ogromny sukcesem. Podeszła bliżej i usiadła obok niego.
-To odnośnie słów twojej matki, prawda?- Wyczuła jak coś w nim drgnęło. Miała rację.- Czas niestety pozostaje w ruchu- dodała ciszej.
-Bardziej niedopuszczanie myśli- mruknął patrząc gdzieś przed siebie. mogła tylko zgadywać jak się czuł, skoro był mocno związany z matką. Wolała nie myśleć jak sama zareagowałaby na takie słowa od swojego ojca...
-Ona cię bardzo kocha, wiesz? Często w rozmowach mówi jak jesteś dla niej ważny i jak bardzo jest dumna z ciebie- mówiła to obracając głowę do wilka, ten także spojrzał na waderę. Jej głos był taki sam jak uśmiech: ciepły. Niepewnie położyła łapę na jego ramieniu.- Masz szczęście mieć taką matkę, jesteś dla niej całym światem.
-Alkestis...- powiedział cicho, jakby brakowało mu słów.
-Jesteś wyjątkowy Ceres- dodała nieco ciszej ale udało jej się nie odwrócić wzroku, chociaż czuła wolno narastający gorąc na policzkach.
<Ceres? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz