Nie było dzisiaj zajęć. Mama i tatko w pracy, wujek Magnus i Tiska o dziwno też. Oczywiście matka nie zostawiła mnie samej, bo jej opiekuńczość by na to nie pozwoliła. W oddali szwendała się więc Flora, zbierając swoje zioła i inne medyczne duperele. Wadera pozwoliła mi zająć się sobą, ale musiałam trzymać się w miarę blisko polany. Wyszłam więc na plażę i bawiłam się jakiś czas w morskiej wodzie. Nie rozumiałam mamy kiedy mówiła, że dotyk wody nie jest przyjemny. Jej konsystencja i swoista lepkość dawała mi dużo radości. Gdy zabawa mi się znudziła, położyłam się na suchym piasku. Jednak zabawa samemu nie była tak ekscytująca jak z mamą u boku. Nagle na brzegu plaży pojawił się brązowy basior. Admirał uparcie kopał i znęcał się nad kamykami i piaskiem na plaży. Moje serduszko momentalnie zabiło szybciej, ale chcąc udawać brak zainteresowania, ziewnęłam przeciągle. Gdy wilk mnie zauważył skierował się w moją stronę, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy z ekscytacji.
- Pokłóciłem się z matką. – mówił
basior, a ja słuchałam z przejęciem. To pierwszy raz, kiedy jawnie do mnie
mówił. Starałam się ukryć podniecenie, ale możliwym było, że bezskutecznie. Wilk
mówił dalej o swoich perypetiach z matką i momentalnie zrobiło mi się go żal.
Wyglądał na bardzo samotnego.
- Może potrzebujesz kogoś więcej
niż tylko matki? – powiedziałam patrząc na niego. Zadrżałam na całym ciele, gdy
na mnie spojrzał. Basior usiadł w końcu obok mnie i patrzył na rozległe morze.
- Co masz na myśli?
- No wiesz przyjaciela.
Przyjaciółkę? Może kogoś kogo można pokochać… - mówiłam dalej, przybliżając się
powoli do wilka. Jego ciemnobrązowa, jeszcze szczenięca pokrywa, wyglądała na
szorstką i pozbawioną blasku. Była zupełnie inna niż moje czy mamy futro, ale
odrobinę przypominała fakturą futro tatulka. Od razu chciałam dotknąć nowej,
ciekawej powłoki.
- Mogę cię dotknąć? – pytanie
przerwało rozmyślania basiora, który spojrzał na mnie zdziwiony. Wyjąkał
niepewne pozwolenie, a ja nie czekając długo położyłam łapę na jego futrze. Tak
jak myślałam, mogłam wyczuć, że czegoś dotykam i po samym dotyku poznać co to
jest. Nie tak jak z innymi, trudniejszymi dla mnie fakturami. Mama często
opisywała mi co jakie jest, czy miękkie czy szorstkie, czy zimne, czy ciepłe…
jednak miałam problem z rozróżnieniem tych faktur, o czym oczywiście nikomu nie
mówiłam. Od początku wiedziałam, że jestem trochę inna niż wszyscy, ale udało
mi się zauważyć, że Admirał miał podobny problem. Przytuliłam pyszczek do jego
boku i poruszałam nią, badając swoje czucie.
- Dziwna jesteś, Ciri. –
powiedział zmieszany basior. Jego słowa przypomniały mi nasze pierwsze
spotkanie. Zrobił wtedy dość ciekawą dla mnie rzecz, która otworzyła mnie na
świat w nowy sposób. Od razu wtedy poczułam, że ten wilk nie będzie mi
obojętny.
- Ja mogę nią być.
- Kim możesz być? – znowu ten sam
wzrok na mnie.
- Twoją przyjaciółką! –
powiedziałam z twarzą schowaną w jego sierści. – Masz takie przyjemne futro.
Lubię Cię!
- To chyba jesteś pierwsza. –
jego nierozwiązane problemy nadal go martwiły.
- Nie wiem jak ci pomóc. –
powiedziałam podnosząc na niego głowę. – Ale nie powinieneś się tym martwić.
Moja mama się dużo martwi. Tatko mówi, że zabiera to jej życie, które normalnie
byłoby bardzo szczęśliwe.
- Szkło tak mówi? – pokiwałam
energicznie głową.
- Tatko jest bardzo mądry! Jesteś
do niego bardzo podobny!
- Czy to dlatego mnie lubisz?
- Nie wiem dlaczego… Tak, po
prostu. – wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się szeroko.
- Jesteś jeszcze za mała, by
rozumieć dobrze świat. – Nie wiedziałam co miały oznaczać te słowa, ale nie
poczułam się dobrze gdy je usłyszałam.
- Przecież wcale nie jesteś tak
dużo większy ode mnie! – krzyknęłam naburmuszona.
- Nie powiedziałem, że ja go
rozumiem. Wyszczekana jesteś. A podobno miałaś problem z mówieniem. – burknął basior.
- Nie lubię mówić. Ale przy Tobie
jakoś mi to nie przeszkadza. – westchnęłam niezadowolona, że rozmowa poszła w
tą stronę.
- Powinienem się czuć wyróżniony?
– basior przewrócił oczami, a mi się zrobiło jeszcze bardziej przykro. Dlaczego
czułam od niego takie złe emocje? Nie lubił mnie tak jak ja jego? Właśnie
miałam się go spytać o narzędzia jakie posiada i czy pokazałby mi je kiedyś,
ale wyszła Flora, która zawołała mnie na posiłek czekający na polanie.
Westchnęłam i wstałam z piasku.
- Pa pa, Adek! – powiedziałam przywdziewając
swój standardowy uśmiech i pobiegłam w stronę domu. Basior patrzył jak
odchodzę, ale nie odpowiedział na moje pożegnanie. Pomimo różnych emocji nie
mogłam się doczekać naszego kolejnego spotkania. Może tym razem uda mi się
zapytać go o interesujące mnie przedmioty…
<Adek? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz