Basior zaczął dzień zupełnie normalnie. Jego codzienną rutyną było poranne polowanie z matką na przemian. Dziś wypadała jego kolej. Wyruszył, gdy tylko słońce górowało nad ziemią. Przemierzał las i rozglądał się za potencjalną ofiarą. Nie musiał długo szukać, gdyż nieopodal dostrzegł kilka saren, które pasły się i skubały trawę. Basior ustawił się odpowiednio, a następnie odczekawszy chwilę, zaatakował jedną z nich, która wydawał się być nieco słabsza niż pozostałe. Basior nie walczył z nią długo. Po wgryzieniu się w szyję, odczekał kilka minut. Jego ofiarą szarpała się ostatkami sił, jednak wykrwawiła się, zapewniając basiorowi i jego matce posiłek. Gdy wrócił z polowania zaczęli zaspakajać swój głód. Jednak podczas posiłku do ich jaskini zawitała Kali, która oznajmiła, że wszyscy członkowie muszą się zebrać. Ceres spojrzał na matkę.
- Musi być to coś ważnego. - powiedziała z powagą, co upewniło Ceres'a. Już po chwili matka wraz z synem kroczyli razem ku wskazanemu miejscu. Ashera przysiadła z boku i nerwowo ugniatał ziemię przednimi łapami. Skrzydlaty samiec zauważył czyn matki i pochylił się nieco.
- Wszystko w porządku? - spytał.
- Martwię się. Nie wiem co się stało, że chcą całą watahę zebrać w jednym miejscu. To raczej rzadkość. - wyjaśniła biała. Basior skinął na jej słowa rozumiejąc niepokój matki. Położył swoją łapę na jej, by choć trochę ją uspokoić. Po chwili spomiędzy tłumu wyłonił się alfa, a obok niego czapla. Ceres zauważył, że w oddali stoi także Alkestis. Domyślił się, że zebranie może mieć coś wspólnego z nią. Ale co?
- Drodzy członkowie! - zaczął Agrest. Ceres spojrzał na samca alfa nieco znudzonym wzrokiem, lecz mimo to słuchał jego słów. - Znaleźliśmy pewne rozwiązanie, dotyczące naszej sytuacji sojuszniczej z WWN. Otóż..
W tym momencie Ceres zaczął nie zważać na słowa alfy. Zrozumiał jedynie tyle, że ma zostać przygotowana wyprawa z poselstwem. Czyli coś na czym się Ceres całkowicie nie znał. Sprawy polityczne i te inne należy zostawić fachowcom.
- Potrzebujemy kogoś, kto wybrałby się na wyprawę razem z Alkestis. - te słowa sprawiły, że basior znów zaczął słuchać uważnie alfy.
- Zależy nam na szybkim znalezieniu kogoś do eskorty, ponieważ idzie zima. - wtrąciła czapla. Alfa rozejrzała się, lecz nikt z zebranych nie wykazywał chęci udania się w podróż i narażenia swojego życia. Ceres wcale nie był tym zainteresowany. Zauważył, że sam Sangre dziwnie przyglądał się stojącej za alfą, Alkestis. Ceres zmrużył oczy.
<Alkestis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz