środa, 18 listopada 2020

Od Ciri CD Admirała - "Taniec z Aniołami"

Skończyłam dzisiaj rok. Byłam na półmetku dorosłości i coraz bardziej nie mogłam się jej doczekać. W ciągu ostatniego miesiąca zaczęłam zauważać istotne zmiany w swoim życiu. Przestałam być małą kruszynką, zaczynałam już wyglądać jak wadera nie jak szczeniak. Moje umiejętności w prawie każdej dziedzinie były już na poziomie perfekcyjnym, pracowałam trzy razy ciężej niż inne szczeniaki, co opłaciło się szybszym zakończeniem lekcji. Rodzice byli dumni a obawy sprzed pół roku rozwiały się niczym wiatr rozwiewa jesienne liście. Inne wilki zaczęły już szeptać za moimi plecami. „To ta dziwna.” „Podobno jest geniuszem.” „Wygląda strasznie dumnie, pewnie się wywyższa.” Dziwnym jednak trafem jak tylko zaczynałam niezwykle uprzejmą i często infantylną rozmowę z tymi co za mną gadali, ich słowa się automatycznie zmieniały. „Ciri jest taka super!” „Chciałbym się z nią umówić.” „Żałuje, że nie jestem taka jak ona.” Wystarczyło zaświecić oczami, ładnie się uśmiechnąć i stawałam się pożądaniem, obiektem niewinnej zazdrości i ulubienicą wszystkich dookoła. Były jednak dwa wilki, na które nie działał mój urok. Był to wujek Magnus i… Admirał. Nie rozumiałam tego i brak wpływu mojej urody, charyzmy, czy cokolwiek to było, na najważniejszego dla mnie wilka bardzo mnie denerwował. Nie miałam wpływu na jego zdanie o mnie, nie mogłam zrobić nic by zobaczyć w jego oczach podziw, zaskoczenie, czy może miłość… Admirał. Dziwna jesteś, Ciri.” Mówił prawie za każdym razem gdy się widzieliśmy, a sposób w jaki wymawiał moje imię przyprawiał mnie o ciarki, które zdarzały mi się tak rzadko. O właśnie. To jest kolejna kwestia mojego dorastania. Z każdym dniem, tygodniem i miesiącem traciłam czucie. Nie czułam zimna, gorąca, bólu ani faktur powierzchni których dotykałam. Znaczy… coś czułam. Czułam, że po czymś chodzę, nie potrafiłam tylko rozróżnić po czym. Wyschnięte stepy, trawa, piasek, mokra trawa, szczyty górskie, wszystko zlewało się w jedno. Zostały mi jeszcze dreszcze podniecenia, przyjemne mrowienie przy mocniejszym dotyku, czy kapiące z nieba krople deszczu. Deszcz był niesamowity. Chce poczuć. Z dnia na dzień pragnęłam bólu coraz bardziej, chciałam poczuć to czego inni tak nienawidzili. Ja czułam przy tym tylko przyjemność.

Odkąd ostatni raz rozmawiałam z Admirałem minęło już dość sporo czasu. Chciałam go zobaczyć, bo im dłużej trwała nasza rozłąka tym gorzej się czułam. Wszystko stawało się bezsensowne, nijakie. Takie samo. Właśnie. Wszystko było takie samo. Każdy kochał mnie tak samo, wszyscy mówili o mnie dobrze. Tylko wujek Magnus był wyjątkiem, ale jego wzrok gdy byłam w pobliżu mnie przerażał. Unikałam go jak ognia, dlatego jego odmienność znikała w morzu nijakości. Moim celem był Admirał. On był odmiennością, swoistą wpadką, złym wynikiem, wyjątkiem, odchyłką, błędem pomiaru. Wszystkim czego potrzebowałam by żyć i oddychać ze spokojem. Szukałam go bardzo często, jednak Wrona nie potrafiła mi powiedzieć gdzie przebywa, Mundus zbywał mnie dziwnymi słowami, a sama nie byłam w stanie go odnaleźć nie wybywając z polany na zbyt długo, by matka niczego nie zauważyła. Nadal musiałam trzymać się pewnych zasad, a rozgniewana mama to przerażająca mama… Pozostało mi więc czekać, aż basior zainteresuje się sam i w między czasie postarać się nie udusić od nadmiaru pustki.

- Ciri! – krzyknęła matka wchodząc pod górę na naszą polanę. Jak zwykle spędziła poranek na treningu na plaży.

- Hmm? – mruknęłam leżąc bez ruchu na trawie. Patrzyłam na jedno źdźbło, które było wyższe od innych i ewidentnie pragnęło pozostawić jeszcze trochę letniej zieleni zanim przyjdzie zima.

- Znowu leżysz… Możesz przecież nadal brać udział w lekcjach zamiast się tak nudzić. – powiedziała matka krzątając się przy swoich ziołach do marynowania.

- Nie widzę w tym sensu. – powiedziałam od niechcenia.

- A właśnie, Admirał o Ciebie pytał na plaży, chyba tam na ciebie czeka. – drgnęłam delikatnie, ale postanowiłam zachować pozory. Leżałam dalej udając, że mnie to nie ruszyło.

- No idźże do niego dziecko! To Twoja rodzina, może to coś ważnego. – wywinęłam oczami dla lepszego efektu i wstałam od niechcenia.

- Dobra.. dobra, już idę. – powiedziałam i niezbyt szybkim krokiem poszłam w stronę plaży. Gdy zniknęłam z oczy matce, zaczęłam w ciszy podskakiwać z podniecenia. W końcu! Po tylu dniach czekania do mnie przyszedł! Uspokoiłam się dość szybko i wygładziłam roztrzepane futro. Wiedziałam, że pewnie dość dużo wydoroślałam w ciągu tego czasu jak się nie widzieliśmy. Nie byłam już tą małą smarkatą Ciri, która chciała być tylko jego przyjaciółką. Zamierzałam mu pokazać tą zmianę. Wyszłam powoli na plażę, Admirał siedział na skraju lasu, przesypując suchy piasek w swoich łapach. Nie przywitałam się z nim, tylko czekałam aż mnie zobaczy. Chciałam grać wyrafinowaną i zimną, ale jak tylko na niego spojrzałam, ugięły się pode mną łapy. Westchnęłam cicho i zaczęłam iść w jego stronę. Spójrz na mnie. Gdy jego pysk podniósł się do góry i w końcu spoczął na moim ciele, poczułam ten przyjemny dreszcz. Jego oczy przesunęły się szybko, badając każdy skrawek mojego ciała i spoczęły na moich oczach. Przełknęłam silne, próbując jednocześnie uspokoić kołatające serce. Myślałam, że to już za mną, ale wychodziło na to, że już zawsze będę się tak czuć w jego obecności.

- Zaczynasz wyglądać jak wilk. – powiedział tylko i spuścił znów wzrok na swoje łapy. Zobacz mnie! Moje serce krzyczało uderzając o moją klatkę piersiową. Usiadłam obok basiora. Admirał był już tylko o jedną trzecią ode mnie większy. Dzielił nas niecały rok, ale i tak byłam dla niego tylko młodszą kuzynką.

- A ty jak dorosły. – powiedziałam. – Ile Ci zostało? – starałam się mówić od niechcenia. Musiałam mu pokazać, że waderka walcząca o jego względy już wydoroślała.

- Jakieś dwa tygodnie. – pokiwałam głową na znak akceptacji jego słów. Czułam się jak na pierwszej rozmowie z dalekim, nieznanym wujem. Niezręczność była wręcz namacalna. Moje serce zdążyło się już uspokoić, ale do moich oczu z niejasnego dla mnie powodu zaczęły napływać łzy. Powiedz mu. Moje myśli uciekały w różne strony, rozważając coś czego wcześniej nie rozważałam. Powiedz mu!

- Czemu nie było Cię tak długo? – spytałam starając się zagłuszyć myśli i odepchnąć łzy. – Szukałam Cię. – to krótkie stwierdzenie mogło pokazać wiele. Tęskniłam. Potrzebuje Cię. Nie zostawiaj mnie. Nie mogę bez Ciebie żyć. Moja obsesja stawała się niezdrowa. Nie mogłam tego jednak zatrzymać. Czekałam na odpowiedź basiora, w między czasie przegryzając zębami policzek. Gdy poczułam metaliczny smak świeżej krwi, poczułam się odrobinę lepiej. Ulga jednak nie została ze mną na długo.

<Admirał?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz