Po powrocie do domu, zastała tam zamyślonego ojca. Ach, chciał szybciej przyjść na nocne pogaduszki, które planowali jakiś czas ale nie nadarzyła się wcześniej okazja, ponieważ oboje byli zapracowani swoimi zadaniami. W końcu się udało! I hej, jedna noc przegadana z ojcem przecież krzywdy nie zrobi nikomu.
Rozmowy, przekomarzanie się... Kochała ich wspólne chwile, zwłaszcza śmiechy. Szczególnie jej serduszko się uradowało gdy ułożyli się do snu, o strasznie późnych godzinach nocnych, gdzie mogła wtulać się w jego bok i jednocześnie ogony, do których miała szczególną słabość od początku swego istnienia.
Tej nocy nie przejmowali się światem, zajęli się sobą nawzajem, jak to ojciec i córka. Problemy i smutki odłożyli na bok. Tisia sporadycznie miała w głowie obraz ostatniej rozmowy tego dnia z Ceres'em. Myśląc, że Paki mógłby w przyszłości poruszyć temat długości życia, odruchowo wtuliła się w rude futro nieco bardziej. Wiedziała, że to bardziej szczenięce zachowanie ale była strasznie przywiązana do niego, bardzo go kochała...
Odsunęła myśl o czasie i teraźniejszości. Odsunięcie negatywnego światła na wszystko.
Gdy wstanie słońce wróci się do rzeczywistości watahy.
Ale teraz, niech oboje śpią spokojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz