Dni mijały szybko, jak gdybym pochłonięty pracą, funkcjonował tylko przez co drugą sekundę. Znakiem tego było tempo mojego dnia, które niezmordowanie przyspieszało.
I tak, zanim upłynęło kilka miesięcy mojego dorosłego życia, byłem już na półmetku zyskania w oczach Achpila statusu absolwenta.
I tak, zanim upłynęło kilka miesięcy mojego dorosłego życia, byłem już na półmetku zyskania w oczach Achpila statusu absolwenta.
Mój nauczyciel dawał mi coraz więcej możliwości działania na własną rękę, z których korzystałem gdy tylko miałem chwilę wolnego. Po zajęciach z wirusologii wzbogacił mój laboratoryjny asortyment o kilkanaście mniejszych i większych strzykawek wraz z baaardzo dużym zapasem igieł oraz karton zamykanych probówek. Te ostatnie z braku lepszego pomysłu wyjąłem, po czym wypchałem nimi dwie naprawdę pojemne szczeliny skalne mojej jaskini.
Pewnego słonecznego przedpołudnia, byłem właśnie w trakcie sprzątania, gdy odwiedził mnie Mundus. Słysząc szum skrzydeł lądujących na niskiej, suchej trawie rosnącej przed grotą, pomyślałem, że przywiodły go tu jak zawsze te poufne sprawy rodem z jaskini wojskowej, o których nie wiedziałem i nie chciałem wiedzieć. W takim wypadku jednak, zadałby pewnie kilka krótkich pytań i zniknął, podczas gdy tę rozmowę jak gdyby nigdy nic zaczął słowami "hej, Admirał".
Tak, właśnie, "hej, Admirał".
Tak, właśnie, "hej, Admirał".
Pomyślałem, że brzmi to dosyć dziwnie jak na pozdrowienie chodzącego monitoringu i niemal od razu okazało się, że mam rację.
- Hej, Admirał... - zatrzymał się u progu i wzrokiem obiegł leżące przede mną kartki oraz porozrzucane wokół przedmioty. Popatrzyłem na niego z wyczekiwaniem - jak daleko jesteś w ostatnich tematach?
- Jeśli masz na myśli moje zajęcia, to coraz bliżej końca.
- To dobrze - w końcu wszedł do jaskini - bo mam dla ciebie robotę.
- Termin? Bo wiesz...
- Długi. Bez obaw.
- Mów zatem - rozsiadłem się na swoim ulubionym miejscu i skrzyżowałem ramiona.
- Słyszałeś o VCIG?
- Wirus? - z zastanowieniem okrążyłem wzrokiem wnętrze groty.
- Tak.
- Obiło mi się o uszy. Chyba dosyć groźny? Ale poza objawami i historią zachorowań niewiele o nim wiem.
- Drobina, która odwiedza nas raz na rok czy dwa i z niezwykłym zaangażowaniem wspomaga selekcję naturalną.
- Ciekawe.
- Potrzebujemy lekarstwa na chorobę, którą wywołuje.
- I... - szerzej otworzyłem oczy - i ja miałbym je znaleźć?
- Myślę, że byłbyś w stanie spróbować.
- To znaczy, ach. Nieee, nie, to by się nie udało - skrzywiłem się, pod wpływem nagłej fali gorąca zalewającej moją głowę, wstając ze swojego miejsca - nie jestem aż tak przygotowany, nasze zajęcia nie zachodzą aż tak głęboko... i nie mam dobrego sprzętu, prawie wcale nie mam nic...
- Doprawdy - podniósł głowę, wodząc za mną wzrokiem i uśmiechnął się lekko. Zatrzymałem się pośrodku jaskini.
Gdy spojrzeliśmy sobie w oczy, czas się zatrzymał.
Uniósł jedną brew i bezgłośnie wypuściłem powietrze z płuc.
- Ale... ni... - przerwałem gwałtownie, jakoś nie mogąc zdobyć się na wypowiedzenie ostatniej litery.
- O sprzęt się nie martw. A ja pomogę w czym dam radę.
- Ty? - teraz moje oczy zwęziły się podejrzliwie, nagle mieszcząc się w cienkich szparkach powiek. Pytanie, które nagle pojawiło się w mojej głowie, zadałem już zupełnie odruchowo - i co, ile moglibyśmy razem zrobić?
- Chcesz sprawdzić? - kiedy uśmiechnął się jeszcze bardziej otwarcie i podał mi szpon, odwzajemniłem to pomijając namysł i potrząsnąłem wyciągniętą na pobłogosławienie układu kończyną z całej zebranej w łapie siły.
- Aha, jest jeszcze jedna rzecz - spojrzał gdzieś w bok i strzepnął pył z ramienia - będzie nas trójka.
- Co - rzuciłem, stając jak wryty wpół ruchu sekundę wcześniej mającego stać się płynnym obrotem o sto osiemdziesiąt stopni.
- Od jutra masz Ciri pod opieką. To znaczy, oczywiście, na parę... raptem tygodni. No.
Nie mogąc znaleźć odpowiedniej reakcji w zapasie swoich odpowiedzi na nietypowe wieści, nadal stałem nieruchomo jak zawieszony system.
- To od kiedy mamy zacząć? - wydukałem wreszcie nieco słabszym głosem.
- Od jutra, Adek. Bywaj zdrów.
Tak moje niezakłócone niczym życie, nagle postanowiło pokazać mi język.
< Ciri? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz