Następnego dnia, Alkestis już od rana w spokojnym tempie zajmowała się swoimi sprawami. Miała sporo sił z racji odpoczywania reszty wczorajszego dnia i całej nocy, obudziła się rześka i pełna wigoru spokoju. Około godziny zwiastującej środek dnia, stała przed ruinami zawalonej jaskini, którą już dawno obrósł mech. Patrzyła sobie na wieloletnie zasypanie i porównywała do mapki.
-Więc to ta- powiedziała cicho do siebie, mając pewność. Od rana miała niewytłumaczalną chęć zbadania tych ruin, dlatego też znalazła się tutaj.
-Alkestis, dzień dobry!- Odwróciła głowę w kierunku nadchodzącego Naoru. Ponowił rozmowę po zatrzymaniu się obok wadery.- Jak się dziś czujesz?
-Witaj Naoru. Dziękuję, dobrze. A ty?- Uśmiechnęła się delikatnie.
-Dziękuję za twoją troskę, także się mam dobrze.- Uśmiechnął się w odpowiedzi.- Co robisz?
-Myślałam nad zbadaniem tej jamy, zawaliła się lata temu.
-Hmm, to nie ta o której czasem wspominano? Stara medyczna, którą zajmowała była alfa sojuszników?
-To ta sama- pokiwała głową.- Może być ciekawa z zawartości.
-Od kiedy tak cię ciągnie do zwiedzania takich miejsc?- Zapytał rozbawiony basior.
-Och, może to przeznaczenie?- Spojrzała na niego przez ramię.- Wiesz, tajemnice, niezbadane teren i takie tam.
-Tego bym się po tobie nie spodziewał- zaśmiał się. Zaraz szli sobie okrężnie, na tyły danej jaskini. Zawsze winno być jedno awaryjne wyjście z tyłu, przynajmniej. Słusznie podejrzewała, jednak najpierw musieli odnaleźć zasłonięte przejście. Po jakimś czasie mieli gotowy mały tunel, tym samym zapraszał sobą. Wilki nie musiały nic mówić, ochoczo skierowały się do wejścia.
-Nao?- Zapytała się w połowie wejścia.
-Tak?- Zerknął na nią. Uparł się, że wejdzie pierwszy dla bezpieczeństwa.
-Musimy uważać, ta część jaskiń jest dalej podatna na zawalenia- powiedziała cicho. Kiwnął głową.
Po chwili znajdowali się w zawalonej jaskini, która w środku wyglądała na nienaruszoną przez ten czas. Wadera spoglądała na kilka prowizorycznych półek na zioła, rozłożone legowiska z mchu, który zdążył nieco się przekształcić, nawet w oddali leżały kości z dużej zwierzyny łownej.
Chciała coś powiedzieć, kiedy grunt zaczął drżeć. Spojrzeli na siebie i w jednej chwili słyszeli spadające głazy a Nao trzymał dociskając sobą Alke do ściany jaskini w celu osłonięciu jej, dla dodatkowej formy ochrony. Dopiero kiedy ucichło, otworzyli wolno oczy i zaczerpnęli powietrza, gdyż byli na bezdechu. Nao obrócił głowę i zaraz się odezwał.
-Fatalnie, nasze wejście zasypało- skwitował widząc wolno turlające się kamyczki od tamtego tunelu.- Ale tylko je, samo wnętrze dalej wygląda na nietknięte.
-N-Nao?- Zapytała się jąkając Tisia.
Spojrzał na nią po usłyszeniu jej głosu. Patrzyła na niego zaskoczona z lekkim rumieńcem i to z bardzo bliskiej odległości, gdyż cały czas ją trzymał i osłaniał własnym ciałem.
<Nao? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz