Wyszedłem przed jaskinię.Słońce schowało się za chmury, wiatr wiał coraz mocniej a gałęzie drzew gięły się pod jego naciskiem. Zobaczyłem Samantę wpatrzoną w niebo. Podszedłem bliżej.
- Wszystko dobrze?- zapytałem
- Tak, tak... wiesz... martwią mnie te korzonki które nasze dzieci muszą jeść.- odpowiedziała Samanta
- Niestety w lesie jest tylko to, dlatego kilka dni temu postanowiłem że udam się poza tereny watahy i tam coś upoluję...
- Naprawdę chcesz to zrobić?
- Muszę. Polecę tam kilka razy, tak żeby upolować zwierzyny dla całej watahy. Dobrze że jest nas niewiele... oprócz nas tylko trzy wadery.
<Samanto?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz