sobota, 13 marca 2021

Od Porzeczki CD Ruki - ''A z wami to da się w ogóle pobawić?''

 Woda. Tyle widziała. Tyle czuła. Otaczająca ją głębina pochwyciła jej płuca i łapy które bezwiednie miotały się w konwulsji nieznanego dotąd bólu, przepełniającego jej ciało i umysł. Zamknięta w pułapce bez wyjścia jeszcze ostatkiem sił próbowała unieść się ponad powierzchnię do zanikającego coraz bardziej światła. Bezskutecznie. Najpierw zanikł jej wzrok, a ciemność całkowicie pochłonęła jej ciało i umysł doprowadzając do jeszcze większej paniki. Powietrze całkowicie odeszło z jej narządów wraz z ostatnimi bąbelkami uniesionymi ku powierzchni gdzie delikatnie zakończyły swoją drogę nieświadomie odbierając resztki szansy na życie, czerwonej wadery. Potem odszedł jej węch, który na niewiele zdawał się w wodnej głębinie. Czuła jednak jak jej łapy coraz bardziej nieruchome i pogodzone z własnym losem dotykają powoli dna, zanurzając się w mule i piachu. Potem usłyszała plusk w górze, jednak ostatki siły już opuszczały jej ciało pozostawiając tylko nieruchomą skorupę leżącą na dnie, swojej własnej porażki i winy. Nie czuła już nic, a nic. Żałowała jedynie, że nie zdążyła się pożegnać z ukochanym bratem i że zginęła taką głupią śmiercią. Nie wiele mogła jednak zrobić.

Jej umysł był bardzo zaskoczony mogąc znowu poczuć jak przytomność i panowanie nad ciałem do niego powraca. Serce zabiło w panicznym ratunku bojąc się znowu zatracić w głębinie wody i korzystając z tej możliwości póki może. Zaskakująco dużo Porzeczka odzyskała też świadomości co mogło być zasługą lub winą, zależy jak na to spojrzeć, jej mocy, a może więzi z braciszkiem. Jednak czuła przeżerający jej ciało ból i pieczenie każdego narządu kiedy jej płuca wyrzucały z siebie nadmiaru cieczy. Kiedy wszystko ustabilizowało się w niej i krew zaczęła krążyć swoim własnym rytmem jej zmysły zaczęły powoli powracać. Zaczęło się od dotyku. Czuła futro i bijące od niego przyjemne ciepło ogrzewające jej zmarznięte ciało, które coraz prędzej nabierało nienormalnej temperatury nagrzewane mocą. Dlatego nie była zdziwiona że w końcu została zrzucona do śniegu. Tak działał jej organizm kiedy jej temperatura spadła stanowczo za nisko. Już słyszała wszystko wyraźnie więc dźwięk parującego śniegu nie był dla niej zaskoczeniem. Nie rozróżniając jeszcze słów zbyt skupiona na sobie nie rozumiała o co spierają się wilki. Została znowu uniesiona, jednak jej ciało tylko zwiększało temperaturę, dlatego wiatr w sierści nie był niczym niespodziewanym. Zapach powrócił jej dopiero kiedy leżała już w jaskini medycznej, gdzie zioła i leki zaatakowały jej zmysł i zmusiły do głębokiego odetchnięcia.
W końcu zapadła w sen.

Kiedy się obudziła widziała już wszystko wyraźnie, jednak wokół niej dalej pozostawała wzniesiona przedziwna bariera. Nic dziwnego, wszystko wokół niej stało w niewysokim płomieniu, a ona była jeszcze za słaba aby ugasić niechciany pożar, który z lekkością omijał jej ciało. Uniosła delikatnie głowę aby zaraz potem napotkać spojrzenie niebieskich ślepi znanej jej osoby.

-Ruka? Co się odwaliło? - spytała szeptem mając nadzieję że wadera dosłyszy jej pytanie

<Ruka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz