wtorek, 9 marca 2021

Od Agresta CD Espoir - "Wyblakłe słońce" cz. 1.4

Szpieg.
Szpieg.
Szpieg.
Niespełniony psycholog.
Pacjentka psychologa.
Wtyka.
Agentka z NIKL'u.
W ogóle mają tam takie???
Każde z następnych określeń, które przychodziły mi do głowy, uderzało w jej drzwi, wywołując drgania niczym wrząca mieszanka lęków i niepokojów, mocniej od poprzedniego i, bezsprzecznie, mocniej niż było trzeba. Łomot w te miękkie, brzozowe wrota wywoływał nieprzyjemne uczucie bycia pod wpływem bardzo mocnych środków... Przymusu bezpośredniego. Poczułem, jak krew zaczyna szybciej krążyć po moim ciele.
Skuliłem się w swojej i tak już ciasnej duszy, rozrywany na dwoje, w piękny wzór połowy wilka lichego,  choć jeszcze trochę ociekający gnijącą posoką, to już, a może właśnie dzięki temu, dumny i gotowy do postawienia za szybą w muzeum. Poczułem potrzebę rzucenia się na ziemię ze łzami tak gorzkimi, by wypaliły wokół mnie koło, wyraźne niczym to kreślone święconą kredą. Ale przecież nie w pracy. Kto ukoiłby smutki i smuteczki wiernych poddanych, łaknących potężnego władcy w posrebrzanej zbroi.
Ostatecznie uniosłem wzrok i spojrzałem na idącą przy mnie waderę bokiem, lecz z nieśmiertelnym, nieznikającym z pyska, uprzejmym uśmiechem.
- Co ja mogę powiedzieć ci o sobie... - mruknąłem, ledwo dostrzegalnym ruchem kręcąc głową. - Niewiele.
Choć nie pamiętam tamtego dnia sekunda po sekundzie, jestem pewny, że westchnąłem wtedy w duchu. Może nawet coś do siebie powiedziałem. Bardzo zdenerwowanym głosem.
Każdy krok zdawał się oddalać mnie od prawdy. Zanim zawikłałem się jeszcze bardziej w kłębek splątanych nici własnej półki z prawdą i nieprawdą, dotarło do mnie, że w zasadzie na to pytanie nie ma złej odpowiedzi. Ani dobrej. Szczególnie jeśli skierowane ono zostało do mnie przez kogoś zupełnie obcego. Hulaj dusza, Hulaj i trzęś swoimi panicznymi łapkami, skacz po żywych, żywicznych ścieżkach, zamieniaj swoje oczy w wąskie szparki by nie uciekła z nich cała radość i udawaj, że wcale nie jesteś o pół kroku od wywrotki.
- Urodziłem się w WSJ. Ale od jakiegoś czasu mieszkam tutaj. Czy to długa i wciągająca historia? - Uśmiechnąłem się lekko, spoglądając w jej stronę. - Mniejsza z tym. Jestem nudnym śmiertelnikiem. Lecz spójrz na nasz las! Czy nie jest piękny? Czy dla spokojnego mieszkania w takim lesie nie warto być nudnym i szarym przez całe swoje życie?
W ogniu własnego, twórczego porywu, odetchnąłem pełną piersią i nakreśliłem łapą niewidzialną linię, otaczającą wszystko, co dookoła otulało nasze zmęczone duszyczki.

< Espoir? Tfu, Mitriall >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz