Delta kręcił się jak porąbany po jaskini medycznej. Bądźmy szczerzy. Porzucili go samego jakby wierząc w jego cudowne umiejętności leczenie i spokoju ducha, którego przecież nie miał. Wielokrotnie przecież się zarzekał że jest strasznym panikarzem. Jednak widocznie Flora nie miała skrupułów aby nocne dyżury, popołudniowe badania, no i od czasu do czasu poranne obiegi powierzać jemu i zostawiać samopas zajmując się czym innym lub w ogóle wychodząc. Na początku czuł się jak małe pisklę wyrzucone z gniazda przez matkę aby nauczyło się latać. Jednak z czasem wszystko zaczęło iść gładko. Chociaż to nie zmieniało faktu że w jego sercu nadal mrocznie czaiła się ta doza paniki, która wzbierała w nim za każdym razem kiedy zostawał sam. Yira nie było już, wilki w większości spały, a Florka gdzieś zniknęła mu z widoku. Dokańczał właśnie napary i podawał je tym którzy ich potrzebowali aby mieć lżejszy sen i nie budzić się przy akompaniamencie piekącego lub niekomfortowego bólu w środku nocy po parę razy. Gdy to wszystko było skończone jedynym zajęciem jakie miał tej nocy kiedy jemu przypadło pilnowanie jaskini było siedzenie i patrzenie się na szare, kamienne skały lub przestawianie i porządkowanie po cichutku składziku z ziołami. Od czasu do czasu unosił też tyłek z ziemi zaglądając na niewielu teraz pacjentów.
Ogółem rzecz ujmując nuda była niemiłosiernie uciążliwa podczas nocnych dyżurów. Jednak co poradzić. Delta sądził że ta noc będzie jak każda inna w jaskini medycznej i prawdopodobnie jak każda następna, która go w życiu czekała. Nie narzekał, kochał w końcu tą pracę. Jednak był bardzo zaskoczony kiedy do jego czujnych uszu dotarły kroki. I to nie byle jakie kroki. Był pewien że były to cztery wilki. Zapach jaki dotarł do niego po chwili wskazywał na osoby tak dobrze mu znane, bo przecież mijał się z nimi codziennie lub co jakiś czas na terenach watahy lub w samej jaskini medycznej. Wylazł z kąta w którym się umościł aby kontemplować swoją przeszłość z braku lepszego zajęcia i wyszedł na powitanie niespodziewanemu pochodowi.
-Co was tutaj sprowadza? Przecież powinniście być w domu i kłaść się spać.- zaczął kiedy zjawili się niedaleko. To zdanie kierował głównie do Flory, która przecież zasługiwała na zapracowany ciężko wypoczynek, a teraz powinna była z niego korzystać.
-Mamy sprawę.- zaczął niepewnie Yir. Jego ton nie spodobał się Delcie. Od razu ciemne myśli zasnuły jego umysł łzami rozpaczy i przerażeniem. Zamrugał parę razy i ponaglił go głową oczekując najgorszego. - Masz może zioła, które są w stanie potwierdzić ciążę u wadery?
Co? Delta zamrugał parę razy zaskoczony tym pytaniem. Jego umysł chwilę zastanawiał się i analizował dokładnie słowa Yira, aż coś zaskoczyło i jego oczka mało nie wypadły na ziemię. - CO? - nie było to głośne pytanie. Bardziej przypominało szept , charczący i zaskoczony szept. Yir i Domino ku widocznemu niezadowoleniu i zniecierpliwieniu Pakiego streścili mu całą historię jedynie sprawiając że musiał sobie przysiąść. Potem westchnął z zamyśleniem.
-Powinniśmy coś mieć, ale to ...nie ma 100% gwarancji działania. - odpowiedział z wahaniem
-Ale chcemy spróbować!- wyskoczył Paki.
-No dobrze...ymm...Chodźcie. - mruknął spuszczając po sobie uszy i wracając do środka wraz z wilkami. Wydobył odpowiednie zioła i wodę i zamarł. Uświadomił sobie że skoro Flora jest w prawdopodobnej ciąży to teraz na niego w głównej mierze spadnie jaskinia medyczna, bo przecież Yir będzie ojcem. Nie żeby mu to przeszkadzało ale ta myśl sprawiła że na chwilę zastygł pogrążając się w niej. Otrząsnął się dopiero kiedy Paki niecierpliwie zajrzał mu przez ramię. Od razu zaczął wtedy składać to wszystko w całość.
-To...chyba tyle.- mruknął stawiając miseczkę przed Florą. - Potrzeba tylko...Moczu - uśmiechnął się niepewnie. - Jeśli kolor zmętnieje, na zielono lub niebiesko ciąża jest jak najbardziej już zaczęta i ciało wytwarza odpowiednie hormony i substancje wypłukiwane z uryną, jeśli nic się nie zmieni wasz eliksir niestety nie zadziałał. - poinformował zanim Flora zniknęła w skrytym nieco miejscu aby wykonać badanie.
Gdy puchaty ogon zniknął już za zakręcikiem który prowadził do składziku do jaskini medycznej wszedł jeszcze jeden gość. Delta odwrócił głowę od razu gdy gosć lub przyszły pacjent przekroczył próg.
-Potrzebujesz czegoś Hy? - wstał i zbliżył się z przyjaznym uśmiechem
<Hyarin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz