Po ostatnich słowach wadery, nastała dłuższa chwila ciszy. I tak, okazało się bardziej niż myślałem uciążliwe, owo krótkotrwałe milczenie, wiodące oczy nasze i serca nasze, i dusze nasze, i urywki naszych ciał, ponad zwyczajną rozmowę. Tę rozmazującą się jak wredne złudzenie optyczne na błękitnym tle niebiańskiej pustyni, rozciągniętej nad jej piaszczystym, ziemskim odpowiednikiem (żeby pozwolić, aby bez cienia żalu zapomniana została na zawsze), przerodziło się w nieprzyjemny test wytrzymałości psychicznej.
- To wszystko? - zapytałem wreszcie, siadając na swoim miejscu i wyciągając ze stosu leżących przede mną kartek jedną, przyozdobioną jakimiś tabelkami. No cóż, ktoś mądry mógłby powiedzieć, że tracenie sił na bezsensowne mówienie jest... właśnie bezsensowne.
Przypatrując się młodej wilczycy przez moment, wciąż jeszcze czekałem na jej kolejne słowa.
Przypatrując się młodej wilczycy przez moment, wciąż jeszcze czekałem na jej kolejne słowa.
- Tak - odrzekła lakonicznie.
Kiwnąłem głową i pozwoliłem swojej lekko ugiętej, przedniej łapie, zawisnąć na wysokości mostka.
- W porządku. Załatwione.
Odwróciła się i wyszła, nim w ogóle podniosłem wzrok znad kawałka papieru, powoli zapisywanego moim koślawym pismem. Oparłem się na łokciach, kładąc nadgarstek na nadgarstku i westchnąłem. Kolejny raz dobry towarzysz Agrest załatwił jakąś przyziemną, drobną sprawę, gdzieś tam, ze swojego odwiecznego cienia. Nieważną, jak on sam. Można wrócić do swoich codziennych, prostych przyjemności. Czy w ogóle potrzebny jest nam ktoś taki? A może...
Ton, jakim mówiła Nymeria i jej świdrujące spojrzenie, nie urzekało szczególnie, jeśli nie było się miłośnikiem ranienia siebie samego, a gdy postanowiła po prostu odejść, uczucie wyraźnej ulgi zmieszało się we mnie z jakimś bardziej gorzkim, do złudzenia przypominającym niesmak. Przyszła mi nawet do głowy drobna wątpliwość, czy bowiem rozsądnie było dawać tak odpowiedzialne stanowisko (ha, odpowiedzialnej, jakby taka funkcja w ogóle istniała kiedykolwiek wcześniej) istotce zachowującej się jak zbuntowana nastolatka?
- No dobrze, zobaczymy... zobaczymy... - Ze znużeniem oparłem podbródek na łapie. - Nymeria, Nymeria. Ależ szybko wyrosła.
< Nymerio? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz