Noc była bezchmurna, spokojna, toteż wszystkie gwiazdy towarzyszyły wielkiemu księżycowi w oświetlaniu świata znajdującego się pod nimi. Wiatr był ledwie wyczuwalny, a chłód wcale nie przeszkadzał Roanowi, który siedział obecnie na plaży wschodniej, kilka metrów od wody rozbijającej się o brzeg, podziwiając piękno nocnego nieba i zastanawiając się, jak dużo czasu jeszcze minie, zanim ktokolwiek odważy się z nim porozmawiać.
Niby prawda, mógłby sam zacząć konwersację, zamienić z kimś parę słów, ale był pewien, że skończyłoby się to albo wyjątkowo niezręczną ciszą, albo krzywym spojrzeniem ze względu na blizny zdobiące jego pysk. Był już częścią kilku watah i zdążył się nauczyć, że inni niezbyt przyjaźnie podchodzą do kogoś z takimi oznaczeniami. Szczególnie jeżeli wiedzą, jakich wilków są one znakiem rozpoznawczym. Jego rodzinna wataha może i cieszyła się sławą, ale na pewno nie tym dobrym rodzajem — byli znani jako bezwzględni mordercy, świetnie wyszkoleni, okrutni wojownicy nie do schwytania, których ciągnęło do wojny i powszechnego chaosu.
Roan już z daleka usłyszał, że ktoś się zbliża, tak więc gdy obcy mu wilk zasiadł obok niego na piasku, zachowując zaledwie metr czy dwa dystansu, basior nawet nie drgnął. Zerknął tylko na niego kątem oka, zauważając nietypowe umaszczenie szczupłego samca — w większości brązowe, ze znacznie jaśniejszym kolorem na gardle i piersi oraz pasem specyficznego koloru, gdzieś pomiędzy różem i fioletem, ciągnącym się przez środek jego grzbietu i pokrywającym większość gęstej sierści na karku i szyi, a następnie wrócił do wpatrywania się w gwiazdy.
Nieznajomy odchrząknął dopiero po kilku dłuższych minutach, jakby próbując zwrócić na siebie jego uwagę. Udało mu się to i samiec odwrócił łeb w jego stronę, kierując na niego pytające i nieco poirytowane spojrzenie.
- Wow — zaczął obcy, lustrując go wzrokiem. - Słyszałem, że jesteś nietypowy, ale nie spodziewałem się takiego milczącego posągu — oznajmił.
Roan prychnął w odpowiedzi.
- Gdybym wiedział, czego chcesz, pewnie odezwałbym się wcześniej — odparł na to.
- Prawdę mówiąc jestem po prostu ciekawy — stwierdził fioletowooki. - Próbowałem się czegoś o tobie dowiedzieć od innych, ale jedyne co słyszałem w odpowiedzi to „jest nowy, nie rozmawiałem z nim”. Teraz chyba wiem dlaczego.
Roan nie byłby w stanie przegapić chwili, w której spojrzenie nieznajomego przesunęło się po półksiężycach zdobiących obydwie strony jego pyska, nawet gdyby chciał. Odwrócił łeb z powrotem w stronę wody, w głębi duszy trochę urażony przez tę ostatnią uwagę, ale nic nie odpowiedział.
- Widzę, że nie jesteś w nastroju do rozmowy. - Mniejszy basior westchnął, również zwracając pysk ku gwiazdom ponad nimi.
- Jest środek nocy — odpowiedział na to chłodno.
- Powiesz mi chociaż, jak masz na imię, panie Nie-będę-z-tobą-rozmawiać? - Usłyszał pytanie i spiorunował spojrzeniem towarzyszącego mu wilka za wyjątkowo nietrafiony tytuł. Ale tyle zdecydowanie mógł zrobić, zdradzić mu swoje imię.
- Roan — przedstawił się. - Ty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz