Roan rozejrzał się dookoła i uśmiechnął szeroko. Ich otoczenie było niemal w zupełności pokryte śniegiem, częściowo jednak roztopionym — głównie przy wodzie, która zapewne nie miała zbyt wysokiej temperatury, ale Roan miał wrażenie, że niezbyt by mu to przeszkadzało, gdyby zdecydował się zanurzyć. Pomimo panującej aktualnie pory roku, natychmiast zauważył, dlaczego Kou przedstawiła mu to miejsce jako „Różany Wodospad” - wszędzie dookoła rosły krzaki róż, co prawda zupełnie w tej chwili obnażone, ale jednak.
Woda kaskadami spływała w dół, ześlizgując się po kamieniach i rozbijając w stosunkowo niewielkim zbiorniku na dole. Po obydwu stronach wodospadu rosły dwa ogromne drzewa, których gatunków jednak Roan nie był w stanie zbytnio zidentyfikować. Był naprawdę ciekaw, jak to miejsce wygląda co roku na wiosnę.
- Odpoczynek może mi się rzeczywiście przydać. Przez ostatnie kilka dni nie spałem więcej niż kilka godzin — odparł, przeciągając się. - Włóczenie się po świecie nie należy do najłatwiejszych ani najprzyjemniejszych zadań, tyle mogę ci powiedzieć — dodał na koniec, odwracając się i spokojnie podchodząc do wody, żeby po chwili zanurzyć w niej łapy i pysk, biorąc kilka wyjątkowo orzeźwiających łyków.
- Włóczenie się po świecie? - Zdziwiła się Kou, przystając zaraz za Roanem i kładąc się na ziemi. - I czy ta woda nie jest... no wiesz, przeraźliwie zimna?
Basior zaśmiał się, po czym westchnął, odwracając się w stronę swojej towarzyszki.
- Woda może i być zimna, ale mi nie robi to dużej różnicy — oznajmił z przyjaznym uśmiechem, po czym wyciągnął łapę ponad powierzchnię wody, by chwilę później postawić ją na solidnym pasie lodu ciągnącym się aż do brzegu zaraz za nim, po czym powtórzył to z pozostałymi trzema.
- Jesteś wilkiem lodu! - Usłyszał podekscytowane stwierdzenie zaraz za sobą.
- Jestem — przytaknął. - A ty, masz połączenie z którymś żywiołem? - Zaciekawił się, oglądając się przez ramię tylko po to, by zobaczyć, jak zielonej waderze nieco rzednie mina.
- Nie wiem — odparła nieco smętnie. - Albo jeszcze nie odkryłam... albo nie mam.
Roan przekręcił łeb nieco w prawo i przyjrzał się jej uważnie. Zielone futro, grzywka, fioletowe ślepia, kolczyk w wardze, pręgi na grzbiecie... nawet nie zauważył, kiedy dokładnie w trakcie swojej obserwacji uniósł brew.
- Co? - Zapytała Kou, zauważając jego minę.
- Gdyby mnie ktoś zapytał, powiedziałbym po prostu, że jeszcze nie odkryłaś, do czego jesteś zdolna — powiedział, powoli wracając na brzeg po zamarzniętej powierzchni. - Wilczyca z takim wyglądem? Nie ma szans, żebyś nie była wilkiem żywiołu — dodał, po czym przyjaźnie trącił ją łapą w nos i wyminął, rozglądając się dookoła. Został im jeszcze kawał dnia do spożytkowania. - To jak, gdzie idziemy dalej? Co jeszcze zostało nam do zwiedzenia?
< Kou? >
< Kou? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz