Razem z Etain szłyśmy w kierunku granicy z sąsiadującą nami watahą. Nie przepadam za patrolowaniem tej części lasu, ale obowiązki to obowiązki. Należy je wykonywać bezwzględu na to, czy nam się to podoba czy nie. Dziwiło mnie to, że Etain chciała iść ze mną. Nie rozumiałam tego za bardzo, ale skoro chciała to niech idzie. Gdy dotarłyśmy na granicę z Watahą Szarych Jabłoni, wypatrzyłam wszystkie zmysły. Teraz musimy uważać. Nigdy nic nie wiadomo z członkami tej watahy. Dziś jednak było spokojnie.
- Nie widzę tu żadnych wilków. - odparła w pewnym momencie.
- Wychodzi na to, że dziś będzie spokój.- odparłam.
- Byłam ciekawa, czy zobaczymy jakiegoś wilka.
- Ja jeszcze nie miałam z nimi styczności. Choć jestem tu już jakiś czas.
- Nie spotykałaś ich podczas patrolowania?
- Nie. Zazwyczaj jest tu spokojnie.
- To skąd wiesz, że są niebezpieczni?
- Słyszałam od wilków z watahy. - odparłam. Nagle usłyszałam kroki. Były mniej wyraźne od naszych. Czyli mamy towarzystwo. Rozejrzałam się. Gdzieś między drzewami dostrzegłam czyjeś futro. Etain spojrzała w tym samym kierunku. Śnieg skrzypiał pod naszymi łapami. Nieznany wilk ruszył między drzewami. Razem z waderą przyglądałyśmy się wilkowi. Nagle wilk wyłonił się zza krzaków. Był to basior o brązowo-białym umaszczeniu. Spojrzał na nas swoimi zielonymi oczami, a potem uśmiechnął się.
- Witam na granicy Watahy Srebrnego Chabra i Watahy Szarych Jabłoni.
- Wiemy.- odparłam zimno.
- Spokojnie. Nie mam złych zamiarów. - odparł wilk. Wyprostowałam się i przyjrzałam mu. Po chwili spojrzałam na Etain. Mimo tych słów od strony basiora, dodaje wolałam zachować ostrożność.
< Etain? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz