Przytaknęłam z uśmiechem.
- Tak. Jestem naprawdę głodna.- wyznałam. Wuwuzela uśmiechnęła się czule.
- Co powiesz na bażanty?
- Pycha!- powiedziałam radośnie, a wadera uśmiechnęła się. Ruszyliśmy w kierunku niedaleko znajdującego się stadka. Okrążyłyśmy je i ustawiłyśmy odpowiednio. Jeden zły tych i po kolacji. Przygotowałyśmy się do ataku. Gdy obie byłyśmy gotowe skoczyłyśmy. Po chwili dwa bażanty padły martwe.
- Jedzonko!- powiedziałam radośnie.
- Smacznego Joenko.
- Smacznego.- odparłam i zaczęłam zajadać się moją zdobyczą. Z uśmiechem spojrzałam na waderę.
- To był wspaniały pomysł. - odparłam.
- Brzuszek napełniony?
- Tak!- powiedziałam wesoło.
- Więc możemy wracać.- powiedziała Wuwuzela z uśmiechem. Przytaknęłam z uśmiechem. Ruszyliśmy w drogę powrotną. Po chwili zaczęło się ściemniać. Gdy tylko dotarłyśmy do jaskini położyłam się na ziemi. Nagle zerwał się silniejszy wiatr.
- Chyba zapowiada się na śnieżycę. - powiedziała wadera, ja złożyłam uszka.
- Boję się śnieżycy.- powiedziałam niepewnie.
- Nie bój się. Jestem tu z tobą.- powiedziała Wuwuzela i położyła się obok mnie. Ja natomiast wstałam i podeszłam bliżej wilczycy. Wuwuzela spojrzała na mnie z zaciekawieniem. Ja położyłam się bardzo blisko wadery i wtuliłam się w nią.
-Tak czuję się bezpieczniej.- odparłam.
- Och Joenko.- odparła Wuwuzela i pogłaskała mnie po główce. Czułam się o wiele spokojniej. W pewnym momencie zasnęłam.
< Wuwuzela? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz