Na szczęście wadera nie miała mi za złe, że niemalże złamałem jej kręgi i dzięki temu mogłem się z nią zapoznać. Zgodziła się nawet na pokazanie mi terenów watahy, a dokładniej wskazanie gdzie co leży, choć biały puch zakrył ich większość, przez co rozpoznanie będzie dość trudne. Gdy Notte zaproponowała szybowanie nad terenami, zgodziłem się na to przytakując i po chwili oby dwoje byliśmy kilka metrów nad ziemią. Jak już wcześniej wspomniałem, uwielbiam obserwować wszystko z góry, więc i tym razem nie było inaczej. Ze względu na dość dużą rozpiętość naszych skrzydeł, wadera leciała pode mną, co znacznie umożliwiło nam komunikację. Wskazywała mniej więcej granice danego obszaru i krótko wyjaśniała jego przeznaczenie.
- (...) Natomiast tam widać Skryty Las - rzekła wskazując na dość ciemny kawałek lasu, który z lekka mnie zainteresował - Trochę taki cmentarz, którego lepiej nie odwiedzać - wyjaśniła obserwując resztę lasów.
- Czemu tak uważasz? - spytałem i zerknąłem na waderę, która spojrzała na mnie dość znacznie.
- Przebywają tam dusze złych wilków - odpowiedziała wzdychając.
- Brzmi interesująco - odparłem - Może przyjrzymy mu się z bliska? - zaproponowałem spokojnie.
- Przy porodzie chyba na łeb upadłeś - mruknęła półszeptem, co i tak usłyszałem, lecz bez zbędnych słów zmieniła kierunek lotu w stronę lasu.
- Ty też, skoro sama tam teraz lecisz - powiedziałem dorównując do Notte.
W odpowiedzi usłyszałem kolejne, ciche westchnięcie i spokojnym lotem dotarliśmy do wcześniej wspomnianego lasu. Wylądowanie między drzewami nie należało do trudnych zadań, lecz było to trochę wyzwaniem. Odruchowo otrzepałem sierść z wody, która utworzyła się prze wilgoć w powietrzu i zerknąłem na waderę, która obserwowała wejście do lasu. Nie widząc jakiegoś większego zagrożenia, ruszyliśmy w kierunku wyznaczonego przez nas miejsca, który zaczął prezentować się dość ciekawie.
- Co Cię zainteresowało w tym lesie? - spytała samica.
- Jego mrok - odpowiedziałem krótko - Oraz fakt spotkania czegoś nietypowego - dodałem zerkając na nią - A czemu Ty poszłaś ze mną?
- Żeby być świadkiem Twojej śmierci - uśmiechnęła się z lekka.
- Chyba aż tak źle tutaj nie jest - rzuciłem, lecz w dość nieodpowiednim momencie.
Dziwna siła pchnęła w naszą stronę powalone już drzewo i byłem pewny, że nie zdążę jakoś zareagować, lecz sam umysł wytworzył barierę ochronną. Gdy pień zetkną się z osłoną, rozwalił się na kilka kawałków drewna, co świadczyło o tym, że faktycznie nie jesteśmy tutaj mile widziani.
- Niezłe przywitanie - mruknąłem i usłyszałem nieznany mi śmiech, który powodował dziwne dreszcze.
- Teraz będzie lepiej, jeśli opuścimy to miejsce - rzekła wadera i zerknęła na mnie znacząco.
- Skoro tak..
W połowie zdania zauważyłem kolejną anomalię, która dosłownie nas stąd wypędzała, a dokładniej coś na wzór tornada? Ale takiego, które nie niszczyło pobliskich drzew, zaś nas z chęcią by wciągnęła. Pogoniłem Notte do przodu i sam ruszyłem za nią, ze względu na dość wąską ścieżkę. Czułem, jak powietrze muska mój ogon, więc jeszcze bardziej przyspieszyłem, choć siedziałem waderze na ogonie.. Nie ważne jak to brzmi, nie wnikajmy, przynajmniej teraz. Jak to też mówią, głupi ma zawsze szczęście, więc i tym razem udało nam się uciec od anomalii, które najwidoczniej nas tutaj nie chciały. Będąc już w bezpiecznym miejscu, zatrzymaliśmy się dla złapania oddechu i sprawdzeniu, czy na pewno żyjemy.
- Zwiedzanie i trening w jednym - powiedziałem i westchnąłem dla lepszego dotleniania - To były te "dusze" czy raczej coś.. gorszego? - spytałem ukrywając wszelkie zaciekawienie sytuacją.
< Notte? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz