- Pokręcone - westchnąłem - lecę po doktora.
Po chwili wpadliśmy do jaskini razem z Katią - medykiem.
- Rozalko, co się dzieje?! - krzyknęła wadera doskakując do mojej siostry.
- Chyba już nie mogę... - jęknęła Rozalka.
- Proszę wszystkich o wyjcie z jaskini! - zakomenderowała Katia.
Wykonaliśmy polecenie.
"Towarzystwo Wzajemnej Adoracji" siedziało teraz w milczeniu na skraju łąki, na której znajdowała się jaskinia.
- Oby wszystko było dobrze... - westchnęła Amy.
- Ano, tak - dodałem. Znów zaległa cisza.
Po chwili usłyszałem jak Mundus, kiwając się to w jedną, to w drugą stronę, nucił:
- "...Ze mną można tylko pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko, jaka epoka, jaki wiek jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień i jaka godzina kończy się a jaka zaczyna..."*
Usłyszeliśmy płacz. Wszyscy zamarli. Mundus przestał się kiwać a Lenek trząść nerwowo.
- Nie! Nie wytrzymam dłużej! To moja matka! Z mamą coś się dzieje!! - krzyknął Lenek i nie mówiąc nic więcej, pobiegł przez dużą łąkę do jaskini Rozalki i Telera. Nie protestując, patrzyliśmy w tamtą stronę. W gruncie rzeczy, każdy był ciekawy, co tak naprawdę się tam dzieje.
Po chwili, wyszedł niepewny i smutny.
- Możecie już wejść... - powiedział.
W jaskini, siedziała załamana i płacząca Rozalka, a obok niej leżało jakieś małe futerko. Katia siedziała zrezygnowana przy wyjściu z jaskini i roniła łzę za łzą. Wzdychała co chwilę.
Podszedłem bliżej do Rozalki.
- Nie ży... żyje! - jąkała się.
< Jenny? >
* Fragment piosenki zespołu "Stare Dobre Małżeństwo" - "Z nim będziesz szczęśliwsza".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz