- Wiem, że nie...! Jednak nie ufam ci - padła krótka odpowiedź.
- Aha... - zbiło mnie to z tropu. Nie wiedziałem co powiedzieć.
Jenny podeszła do Amy i zaczęły rozmawiać o przysłowiowej "pogodzie". Ja ze złością podszedłem do Mundiego i szepnąłem:
- Nie bądź zbyt mądry i nie ujawniaj swej ponadprzeciętnej inteligencji, Mundusie! To naprawdę może cię kiedyś zgubić!
Podeszliśmy do wader. Nagle z krzaków wyłonił się Hiacynt.
- Co to za krzyki?! - zapytał.
- Chłopcy... pobili się.
- Żołnierz? Ze wzorowym towarzyszem? Czyja to wina?!!!
- Moja - powiedziałem smutno i zwiesiłem głowę. Mundus także spuścił wzrok.
- Chcecie znaleźć się w kolonii karnej, żołnierzu? Napadać na niewinnego obywatela?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz