Mundus stał i patrzył. Z jego wymownych oczu można było z łatwością wyczytać iż intensywnie myśli.
- I co? - Jenny popatrzyła na niego triumfalnie - co teraz, niebieska papugo?
Każdy kto dobrze znał Mundusa, wiedział że przezwiskiem którego nie cierpi najbardziej to "Papuga". Bez słowa może znieść wszystkie inne nazwy ptaków które można uznać za obraźliwe. Przecierpi "Sępa", "Kurę", "Kormorana", "Ibisa", "Kazuara" i długo by wymieniać, co jeszcze. Jednak nie toleruje "Papugi".
- Przepraszam... - powiedział spokojnie, zamykając oczy - co powiedziałaś?
- Nic! - śmiała się Jenny - jakże mogłabym tak cię urazić! Nie powiedziałam tego specjalnie. Po prostu wydawało mi się ze widzę papugę...
- Tego już za wiele... - "Szpieg" powoooli rozłożył skrzydła, schylił się, jakby do lotu i wzbił się w górę. Zatrzymał się około dziewięciu metrów nad ziemią. Potem, z ogromną prędkością zaczął pikować w stronę Jenny. Wadera skuliła się i cofnęła kilka kroków. Nim ja i Amy zdążyliśmy zobaczy, co się stało, Mundus siedział najspokojniej układając pióra obok drżącej Jenny.
- Cooś ty chciał zroobić? - zapytała wadera.
- To, co widzisz, biały ratlerku.
- Przeecież nic mmi nie jest?
- A i owszem. Trzęsiesz się spazmatycznie. To nerwowe a co najważniejsze: uciążliwe - teraz z kolei zachichotał Mundus.
- Inteligent - prychnąłem po chwili.
- Wredota - dodała oburzona Amy.
- Jest taka wdzięczność kiedy chcesz dziękować lecz przystajesz jak gapa bo nie widzisz komu*... - Mundus zwrócił się z ironią do Amy.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Jenny przestała tak bardzo drżeć i powiedziała:
* Fragment zacytowany przez Mundusa to fragment utworu Jana Twardowskiego - "Wdzięczność".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz