Andrei opuścił jaskinię. Bilans wyszedł na zero, gdyż zaraz po nim, do groty wkroczył Teler. Przybity i zamyślony.
- Witajcie! - powiedział bez entuzjazmu - och, Storczyku. Nareszcie cię znalazłem.
- Coś się stało?
- Tak... - Teler spuścił wzrok - to przeze mnie. Powinienem był uważać bardziej na to, co mówicie.
- Nie martw się, Telerze - odpowiedział Mundus - chodź do grona winowajców. Wszyscy którzy sie tu znajdują włącznie z Andreiem, którego już tu nie ma, uważają że są winni.
Zagłębiliśmy się w myślach. To przestał być już wesoły i słoneczny dzień. Zdawało się, iż słońce zaraz zajdzie za chmury. Robiło się coraz chłodniej.
Nagle do naszych uszy doszło ciche wycie. Cóż to mogło być? Nikt nie znał tego głosu. Wyszliśmy p[rzed jaskinię. Przed nami stał obcy wilk.
- Kim ty jesteś? - zapytała cicho Jenny.
- Dla...a... mnie sytuacja jest jasna - zająknąłem się i przełknąłem ślinę.
- A gdzie skrzydła?! - szepnęła do mnie Jenny.
- Może nie ma? - zaproponowałem szybko. Wilk nie odezwał się.
- Kim jesteś? - ponowiła pytanie Jenny.
- Jestem Miesiąc. Tak proszę mnie nazywać - odpowiedział czarny wilczur.
- Czy to o tobie ostatnio tak dużo wiadomo? - zapytał Mundus z przekąsem.
- Zdziwilibyście się - wilk podszedł kilka kroków.
< Jenny? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz