W milczeniu szedłem przez las.
Obok mnie szedł Mundek, słuchający moich słów z lekkim uśmiechem, co chwila pobłażliwie kiwając głową.
- Przecież ty nie masz żadnych szans! - pokręcił głową, wzruszając ramionami.
- Nie ma, nie mam - powtórzyłem - i co z tego??
- Nic! - znów wzruszył ramionami - i o to właśnie mi chodzi. Nie masz ty szczęścia do kobiet - ziewnął.
- Mój ojciec tak samo. Zanim znalazł mamę...
Ptak zdawał się nie zwracać uwagi na moje słowa.
Nagle przed nami, pojawili się Beryl i Eclipse. Stanąłem jak wryty. Wilki zobaczyły nas.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz