- Co tak stoisz, Berylku? - rozłożył skrzydła, jakby bezradnie i dodał z zadowoleniem - boisz się, czy masz jakiś nowy, "niezawodny plan"?
Spojrzałem na Eclipse a ona na mnie. Czyżby Mundus słyszał, co mówimy? Ach, nie... nie słyszał - westchnąłem z ulgą. Nie mógł słyszeć. Powiedział to tylko po to, by nas zdenerwować.
- Poczekamy, zobaczymy - uśmiechnąłem się i powiedziałem, starając się ukryć zdenerwowanie.
- Poczekamy? - Mundek uśmiechnął się również, schylił się i spojrzał na mnie "spode łba" - otóż nie, mój drogi: nie poczekamy! Axlu...
Z zewnątrz do jaskini wskoczył ten sam, ciemny, wielki wilk, który niecałą godzinę wcześniej przybył z Mundusem w charakterze posła i okazał się przyszłym przywódcą Watahy Wielkich Nadziei.
- Możemy zaczynać - Mundus kiwnął głową.
Wilczur zawarczał głośno. Z ciemności szybko wyłoniło się mnóstwo szarych i czarnych wilków. Zaczęła się walka. Nie trwała ona długo. Wilków wciąż przybywało. Nie mieliśmy z nimi żadnych szans...
********* Ciemność widzę... *********
Obudziłem się w jakiejś dusznej ciemnicy. Dojrzałem Eclipse, Andreia i wszystkich, zgromadzonych uprzednio w jaskini wojskowej na naradzie.
- Eclipse... - zacząłem szarpać waderę w panice.
- Och... już się obudziłeś? - zapytała wadera.
- Tak... Eclipse! Co my tu robimy?! Gdzie jesteśmy?
- Nie wiem... wszyscy oprócz nas i Andreia jeszcze śpią.
- Ubiję gadzinę, gdy tylko wejdzie mi w drogę! - usłyszałem głos Andreia - prąd, czy nie prąd, ubiję!
- Nie śpiesz się z tym - odpowiedziałem ze zrezygnowaniem - jak narazie, nikt nie raczył nam wyjaśnić, o co chodzi.
Ktoś cicho wszedł do jaskini.
- Witaj, Berylu - usłyszałem głos Mundusa.
- To ty... - Andrei zawarczał groźnie i rzucił się w stronę ptaka. Ten, nawet się nie poruszył. Stał uśmiechnięty, jakby usatysfakcjonowany.
Andrei już prawie zetknął się z Mundusem, gdy nagle, tuż przed Mundkiem coś skoczyło wprost na Andereia i obezwładniło go. Był to szary, nieznany wilk. Dwa inne, wyłoniły się z ciemności.
- Oddaję ci ich - ziewnął czarny wilk - przywódca - możesz z nimi zrobić, co zechcesz. Nie będą mi potrzebni.
Wilki wyszły z jaskini a Mundus spoglądał to na mnie, to na Eclipse z wyższością. Najuważniej przyglądał się Andreiowi. Ten, leżąc na ziemi, z bezsilną nienawiścią wpatrywał się w ptaka.
Mundus okazał jednak więcej życzliwości, niż przypuszczaliśmy.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz