Obudziłam się na dworze cała w krwi. Byłam przywiązana do drzew. Kark do ziemi i wciąż byłam schylona, łapy do drzew więc nie mogłam nic zrobić ani pyska nie mogłam otworzyć bo też mi zaklinowali. Zaczęłam się rozglądać za Berylem bo myślałam, że go też wyniosą na dwór jednak myliłam się. Byłam tam tylko ja kilka ludzi i ich psy. Z trudnością wstałam i warknęłam pokazując kły. Największy i najsilniejszy mężczyzna zaśmiał się.
- Pewnie to ich "przywódca" - Powiedziałam do siebie
Mężczyzna trzymał strzelbę całą opaćkaną krwią
- To on mnie uderzył - Pomyślałam
Człowiek odwrócił głowę do tyłu machając prawą ręką jakby mówił, że ktoś ma do nie go przyjść. No i ktoś przyszedł. Był to ich tak zwany kucharz. W prawej łapie trzymał olbrzymi kawałek mięsa z łosia natomiast w lewej trzymał krystaliczną wodę w poidle. Kucharz podszedł do mężczyzny ze spluwą i podarował mu to. Mężczyzna zamiast mną się zabawiać i męczyć mnie głodówką czy też pragnieniem podarował mi to wszystko. Kiedy on zbliżył się do mnie chciałam na niego wskoczyć ale kiedy wyciągną do mnie dłoń podkuliłam ogon i cofnęłam się. Mężczyzna zaśmiał się i po chwili poczułam jego dłoń na mojej głowie. On zaczął mnie głaskać. Krystaliczną wodą obmył mi ranę i zawołał swojego pomagiera aby zabandażował mnie. Jak kazał tak też zrobił. Przez pół głowy przechodził bandaż jednak krew nadal się lała. Nie tak mocno jak wtedy ale ciekła. Mężczyzna odwiązał mi pysk i podłożył mi miskę. Do miski wlał czystą wodę a koło miski położy soczyste mięso. Ich psy już tylko czekały aby rzucić się na mnie i pożreć to co dostałam
- Co on robi? - Popatrzyłam się na mięso - Przecież ten człowiek omal mnie nie zabił - Spojrzałam się na człowieka
Człowiek znów się zaśmiał
- I z czego tak rechoczesz?! - Zdziwiłam się i tym samym przechyliłam łeb na prawą stronę.
Człowiek znów mnie pogłaskał i odszedł. Tak też zrobili inni ludzie. Psy zostały a największy z nich podszedł do mnie
- I co? Teraz nie masz tyle mocy i sił? - Zarechotał
Niczym nie odpowiedziałam
- Oddawaj mięso i wodę
Ja tak jakby coś we mnie wstąpiło potulnie przysunęłam mu kawałek mięsa i miskę wody. Pies wyraźnie się zdziwił. Popatrzył na to co mu oddałam a potem na mnie
- Myślisz, że nie wiem co knujesz? Chcesz abym podszedł do ciebie a ty mnie zaatakujesz prawda?
Ja przewróciłam oczami i usiadłam
- I tak możesz mnie zaatakować
Znów przewróciłam oczyma oddalając się o jeden krok i kładąc się na ziemi. Psy były oszołomione. Nie wiedziały co mają zrobić. Na to odpowiedział pies dowódca
- Jak masz na imię?
Odchyliłam się lekko
- Jak masz na imię - Warknął
Ja tylko lekko uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy
- Jeszcze tu wrócę wiesz - Krzyknął i odbiegł wraz z grupą
Ja tylko prychnęłam otwierając oczy. Podeszłam do kawałka mięsa i mody i zabrałam je do siebie. Zaczęłam nadgryzać mięso
< Beryl? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz