środa, 31 grudnia 2014

Od Beryla CD Eclipse

Mundus, Lerka i ja, podążaliśmy wydeptaną przez sarny ścieżką w Lasku. Rozglądałem się wokoło. Nigdzie nie było Eclipse.
Szliśmy w milczeniu, dopóki nie natknęliśmy się na Skałę Wielkiego Huka. Niue mogłem zrozumieć, jak ów "Wielki Huk" mógłby równocześnie by zaklęty w tej skale i ratować WSC z opresji podczas wojny, jednak pamiętałem, że to tylko legenda o niepotwierdzonym źródle. Jednakże Gerania - tajemnicza czarna wilczyca, pojawiająca się wszędzie niczym Mundus, przecież również była legendą. A jednak prawdziwą! zająłem się uświadamianiem sobie różnych spraw, w tej chwili mniej lub bardziej ważnych. Nie zauważyłem nawet, jak Mundus skręcił i zniknął w jaskini wewnątrz skały.
- Gdzie... Mundek? - zapytałem przeciągle Lerki. Ta, odpowiedziała lakonicznie:
- W skale.
- Co? - skrzywiłem się, jakbym  nie rozumiał odpowiedzi.
- Ee... wujku - stanowczo pokręciła głową - myślałam, że będzie zabawnie i ciekawie. A tym czasem, na tych poszukiwaniach strasznie się nudzę - przybrała niezwykle obojętny wyraz twarzy.
Przez my, przemknęło mi, że Eclipse na pewno robi teraz bardziej interesujące rzeczy i, że nie nudzi się tak jak my. Mimo wszystko, bałem się o nią.
Po chwili pojawił się Mundus.
- I co? - zapytałem uszczypliwie - może ją znalazłeś, co?
- A żebyś wiedział! - odpowiedział, a w jego oczach zobaczyłem wesołe iskierki.
Stanąłem jak wryty. Już chciałem się o coś zapytać, gdy Mundus uprzedził mnie:
- ZNALAZŁEM oraz JĄ. Złapałem ją, żabę! - w uśmiechem pokazał mi sporego płaza. "znalazł" "ją". Co mi po niej - żabie? Szukamy jej - Eclipse! Spuściłem wzrok.
- Toś mi pomógł? - westchnąłem. Ptak tymczasem, zadowolony z siebie paradował z przerażoną żabą w dziobie, chyba nie bardzo przejmując się zniknięciem Eclipse.
- Teraz może ci pomogę, gapo - wskazał skrzydłem jakąś, nieznaną mi jaskinię - poszukajmy tutaj!
Weszliśmy do groty. Lerka aż  pisnęła z zachwytu. Z dużej jaskini, wychodził wąski korytarzyk. Mundus bez namysłu skierował się w tamtym kierunku. Tak więc, wszyscy czworo podążaliśmy wąskim korytarzykiem: Lerka, Mundus, żaba i ja.
Nagle, ptak, który szedł pierwszy, zatrzymał się tak gwałtownie, że Lerka patrząca właśnie w ziemię, nie przygotowana na taki zwrot akcji, prawie wpadła na towarzysza, oraz jego żabę.
- Co tam się stało?! - warknąłem, stając za Lerką, w ciemności nie widząc nawet własnego pyska.
- Słyszę jakiś głos! - powiedział ptak.
- Oj! Każdego spotkają zasłużone konsekwencje życiowe. Mówiłem ci już, że źle skończysz! - zachichotałem.
- Cicho! O ten poziom humoru, nie podejrzewałbym nawet ciebie - Mundus nie wydawał się być na mnie zły. Wręcz przeciwnie.
- Nie idziemy dalej? - zapytała Lerka.
- Idziemy. Już nic nie słyszę - odrzekł ptak błękitny.
- A ja nadal nic nie widzę - burknąłem.
- Bo jesteś wilkiem. Wilki przy tym stopniu oświetlenia już nic nie widzą - z tego, co powiedział Mundek, możecie śmiało domyślić się, jak było ciemno.
- Na szczęście TY widzisz - powiedziałem lekko zirytowany.
- Jakbym nie widział, to bym nie szedł dalej.
Miał rację. O tym nie pomyślałem.
- Mogłaby być ta przepaść, albo siedzieć jakieś jadowite bydlę. Wąż, czy pająk... - ziewnął a żaba zeskoczyła na ziemię i pognała przed siebie - na szczęście w tych okolicach nie ma jadowitych pająków - dokończył. Potem przyśpieszył kroku, doganiając swoją żabę.
Na tej przyjemnej rozmowie, zeszła nam dobra chwila. Po tej chwili, wyszliśmy z wąskiego korytarzyka do jakiejś większej niż poprzednia, groty. Nagle, poczułem coś dziwnego. Jakby Eclipse była już tu jakiś czas temu...
Poszliśmy dalej. Weszliśmy w kolejny wąski korytarzyk, a po chwili znów znaleźliśmy się w innej jaskini. Nie wiedziałem, sąd Mundus wie, gdzie nas prowadzić, jednak teraz skupiłem się na myśli, że Eclipse jest coraz bliżej...

< Eclipse? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz