Tej nocy, mimo wszystko, zasnęłam bardzo spokojnie. Mój sen jednak, nie był tak statyczny i powolny. Śniło mi się moje rodzeństwo. Lecz każde z nich miało zamglone oczy, bez źrenic czy tęczówek. Pływali w bardzo spokojnym, ciemnym i głębokim jeziorze. Wokół panował mrok, narastała mgła, o wiele gęstsza, niż ta nad Jeziorem Dziewięciu Cieni. Moi bracia i siostry płynęli w głąb, na samo dno. Starałam się zajrzeć do jeziora, lecz od mgły zaczęłam się krztusić. Nie mogłam oddychać a tym bardziej patrzeć. Upadłam do rowu, jakby fosa wykopanego nad brzegiem jeziora. Gdy tylko spadłam, obudziłam się. Ciężko oddychałam, wpatrzona w ciemność. Od wielu tygodni nie zasnęłam tak szybko, ale koszmary dopadły mnie jak co noc...
< Koniec >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz