- Eclipse! - krzyknąłem z radością - to najszczęśliwszy dzień mojego życia! Nareszcie nie będę samotny, nareszcie!
- Trzeba powiadomić o wszystkim twoje rodzeństwo - przypomniała wadera.
- Tak... - przyznałem rację Eclipse. Nie powinni długo trwać w nieświadomości.
- Będzie trzeba znaleźć im jakąś jaskinię - uśmiechnąłem się - a może zamieszkają w tej jaskini między lasem a wsią? W jaskini drugiej?
- Albo w piątej - przytaknęła Eclipse.
- Tak, czy inaczej, miejsca mają dużo - położyłem się na ziemi patrząc w gwiazdy - my będziemy mieli jeszcze więcej!
- My... - Eclipse położyła się obok mnie.
W jaskini, zastaliśmy nieprzyjemną sytuację. Moje rodzeństwo siedziało cicho naburmuszone. Nikt nie rozmawiał, nikt nie cieszył się... ich zły nastrój powiększył się, gdy powiedzieliśmy o naszych planach. Kilka minut później, nadal w dobrych nastrojach przed jaskinię.
- Wyprowadzają się! - westchnąłem - co im się stało?
- Nie wiem... może powinieneś z nimi porozmawiać?
- Może to i dobry pomysł. Co ich tak nagle ugryzło?
Nagle, podeszła do nas Katia. Była tak samo zdenerwowana, jak moi bracia i siostry.
- Co się stało, Katio? - zapytała Eclipse.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz