- To piękne - uśmiechnąłem się, patrząc na jezioro.
- Tak. To piękne - Eclipse uśmiechnęła się i kiwnęła głową.
- Niezwykle żal mi tych wszystkich wilków... tym wszystkich stworzeń, które są teraz nieszczęśliwe i nie mogą tak jak my cieszyć się chwilą.
- Myślę, że w WSC wszyscy są szczęśliwi - Eclipse przymknęła oczy.
- Mam taką nadzieję. Będę musiał jednak wprowadzić kilka rozporządzeń - westchnąłem. Nie chciałem w tak piękny wieczór zajmować się przyziemnymi sprawami.
Tamtego wieczora nie powróciliśmy już do rozmowy o szczęściu i nieszczęściu "ludności" Watahy Srebrnego Chabra. Jeszcze przez pewien czas słuchaliśmy szumu wiatru i patrzyliśmy na zamarznięte jezioro, po czym wróciliśmy do swej jaskini. Szczęśliwi i spokojni.
Nazajutrz jednak, obudził nas dziwny hałas przed jaskinią. Około piątej rano, obudził mnie głuchy łomot dochodzący sprzed jaskini. Eclipse już nie spała. Siedziała oparta o ścianę jaskini wpatrzona w dal.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz