niedziela, 7 grudnia 2014

Od Beryla CD Eclipse

Straciłem z oczu Eclipse. Nagle usłyszałem jej głos. Biegłem przez las, szukając wadery. Zobaczyłem ludzi, psy...
- Eclipse!! - krzyczałem z całych sił. Bez namysłu rzuciłem się w stronę wadery. Wpadłem w rozszalałem stado psów, po czym zacząłem przedzierać się w gąszczu krwiożerczych paszczy. Polało się wiele krwi. Mojej, i psiej.
Zdyszany i obolały dopadłem Eclipse. Skoczyłem na człowieka, kucającego przy niej. Ów człowiek schwycił mnie za szyję i cisnął o ziemię. Przystawił mi strzelbę do piersi. Leżałem nieruchomo, bojąc się ruszyć. Człowiek wyjął nóż i wcisnął mi coś do pyska. Zrobiło mi się czarno przed oczami... więcej nie pamiętam.

***** Znów ciemność widzę... *****

Obudziłem się w klatce. Obok mnie, w drugiej klatce, leżała Eclipse. W pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy, oprócz nas nikogo nie było.
- Eclipse... - szepnąłem przez pręty klatki - żyjesz?
- Tak... - mruknęła wadera - boli mnie głowa.
- Mnie też... gdzie jest reszta wilków? - rozejrzałem się wokoło.
- Nie wiem...
- A gdzie my jesteśmy? - dało się słyszeć głos. Ktoś również mówił szeptem - ...nasze błądzące dusze? Gdzie jest dla mnie miejsce na tej ziemi, wolne od sideł...?
- Co? - z trudem wstałem - kto tu jest oprócz nas?
- Moje imię może być dla ciebie wyrokiem śmierci, więc po co znać ci je przedwcześnie? Te respiciunt lethalis. Versus infernum iam... Quo vadis, Domine...?*
- Kim jesteś? Znasz nas? - zapytałem przerażony.
- Znam, znałem, będę znać... Quid quaeris stellas caeli?** Nie powiem, nie odnajdę, nie okażę.
- Więc nie odnajduj - usiadłem zrezygnowany i trochę zniecierpliwiony na ziemi - wiesz chociaż, kiedy ktoś tu przyjdzie?
- Wiem, wiem. Wiem wszystko - do niedawna miałeś tego świadomość...

< Eclipse? >
* i **W tłumaczeniu z łac. "Żegnajcie troski śmiertelne. Ku innemu zmierzam już światu... dokąd zmierzasz, Panie?" a następnie: "Jak mam pytać gwiazd w niebiosach?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz