Wadera wbiła wzrok w lód. Patrzyłem zainteresowany to na nią, to na zamarzniętą taflę wody. Zastanawiałem się, co w niej zobaczyła.
- Czy... coś się stało? - zapytałem niepewnie, po chwili milczenia.
- Nie... - powiedziała wadera łamiącym się głosem i pokręciła głową. Znów zapadła cisza. Gdzieś w oddali, zaczął krzyczeć jakiś ptak. Spuściłem wzrok. Po kilku minutach uznałem, że dalsze milczenie jest absolutnie niemożliwe. Zrobiłem krok w tył. Miałem poinformować Kauneus o tym, że zamierzam odejść, jednak nie odważyłem się. Wilczyca zauważyła chyba, że jestem niespokojny.
Popatrzyłem w niebo. Miałem nadzieję, że zaraz zacznie padać śnieg i będę mógł odejść. Czekałem więc na jakiś krok ze strony Kauneus. Nie doczekałem się jednak. Czyżby zamierzała przez całą noc przebywać nad jeziorem? Usiadłem nieopodal niej. Na próżno czekałem i zbierałem siły do odejścia. Jakby jakaś siła nie pozwalała mi odejść znad jeziora.
< Kauneus? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz