poniedziałek, 14 czerwca 2021

Od Nymerii CD Enkasa – „Samotna wśród tłumu”

Nie musiałam długo czekać by w mojej głowie odnalazł się plan na wydobycie z Enkasa jak największej liczby informacji. Może moja moc na niego nie działa, a jego umysł był poza moim zasięgiem, ale nie oznaczało to, że byłam całkowicie nieprzydatna. Jego dziwne zainteresowanie moją osobą, zdecydowanie mogło pomóc mi w realizacji planu.

- Gdzie jest cicho od wilków i można mieć spokój? – odpowiedział pytaniem na pytanie, co od raz lekko mnie zirytowało. Cała jego obecność była dla mnie jak płachta na byka… postanowiłam ten jeden raz… jeden, jedyny, pozwolić swoim emocjom na przejęcie kontroli. Enkas był impulsywny i grał na emocjach jak wprawny muzyk. Aby do niego dojść, najlepiej będzie dać mu do zrozumienia, że wszystko idzie tak jak on chce, a ja… biedna i niedostępna waderka nie mogę powstrzymać swoich emocji na wodzy.

- Jak najdalej stąd… - szepnęłam pod nosem w odpowiedzi, już czując niesamowitą swobodę, której nie czułam od dzieciństwa.

- Możesz powtórzyć?

- Góry albo stepy. – pozwoliłam sobie na teatralne przewrócenie oczami, co wywołało niemały uśmiech na pysku basiora. Im bardziej będzie pewny, że go nie chce… tym bardziej będzie skory do zwierzeń i rozmowy. A przynajmniej taką miałam nadzieję.

- A ty co byś dla mnie wybrała? – kolejne pytanie zbiło mnie lekko z tropu, ale nie pozwoliłam sobie na wyjście z roli… albo może raczej z siebie. Już sama nie wiem.

- Stepy. – strategicznie. Stepy mam troszkę bliżej i na stepach lubią trenować moi rodzice i siostra Kara. Lepiej mieć tego osobnika na oku, nawet jeśli z daleka.

- To ja wybiorę góry. – przez moje zaciśnięte zęby przeszło ciche przekleństwo. Czemu tego nie przewidziałam!? A no tak, bo nie słyszę jego nieporadnych myśli wpadających mi do głowy… chyba zaczęłam zbyt mocno polegać na swojej mocy. Może czas częściej wkładać moją starą wężową przyjaciółkę na łapę.

- To po co się mnie pytałeś? – spytałam nie ukrywając irytacji i patrząc na niego rozpalonym wzrokiem. Na jego pysku gościł zadowolony, szyderczy uśmiech, który mówił mi wszystko co chciałam wiedzieć. Podoba mu się to, co oznacza, że pewnie nie raz wpadniemy na siebie „przypadkiem”, kiedy Enkas będzie chciał podnieść moje niskie ciśnienie po raz kolejny.

- Hah chciałem tylko być grzeczny -  odparł odwracając ode mnie wzrok - potrzebuje jaskini na szczycie góry, jest taka? Jak najwyżej by było wilkom się trudno dostać

- Jakaś się znajdzie. – powiedziałam wzdychając. Zdążyłam już się zmęczyć tymi emocjami. Jak można tak żyć? Jak Ciri tak żyła!? Ta wadera non stop coś przeżywała i nie potrafiła odpocząć od dram, problemów, często wyimaginowanych i żyła na skrajnie wysokich emocjach odkąd ją znam… a pewnie i od urodzenia. Z rozmyślań wybił mnie Enkas, który stanął na mojej drodze i pomimo moich ruchów w przód, nie pozwalał mi przejść.

- Przesuń się. Mam cię oprowadzić, prawda? – powiedziałam ze zmarszczonym czołem, nie ukrywając oburzenia.

- Najpierw przestań się naburmuszać. – uśmiechnęłam się lekko na te słowa.

- Bo co? – czekałam na jego ruch, ale to co zrobił jawnie mnie zaskoczyło. Basior rzucił się na mnie, w pierwszy odruchu, chciałam się mocno bronić. Czułam, że byłam od niego silniejsza, ale powstrzymałam się dla perfidnego eksperymentu. Chyba nawet bardziej na sobie niż na nim. Serce zabiło mi mocniej, ale mimo realnego zagrożenia jakie odczuwałam nie chciałam od razu zabijać przeciwnika. W głowie mi lekko zawirowało, choć nie wiedziałam z jakiego powodu. Czułam na sobie ciężar drugiego wilka i jego ciepły oddech na szyi i pysku.

- Zejdź ze mnie. – Jęknęłam wyrywając się lekko, czułam się nieswojo. Nie podobała mi się reakcja mojego organizmu na tą sytuacja i chciałam jak najszybciej z niej wyjść. Ciało jednak odmówiło mi posłuszeństwa, jakby godziny treningów poszły całkowicie na marne.

- Nie musisz być taka oschła dla mnie kotku. – Powiedział zbliżając swój pysk do mojego ucha. Moje ciało zadrżało ledwo wyczuwalnie, a gdy basior zszedł ze mnie poczułam dodatkowo chłód wnikający aż po same kości. – To pokaż mi tą jaskinie.

- Ja… wiesz co może ja wskaże Ci po prostu drogę. – powiedziałam starając się utrzymać jednostajność głosu. – Góry znajdziesz tam, okalają Polanę Życia, na której można znaleźć przeróżny bufet… jak tylko na niego zapolujesz oczywiście. Zaraz za nią są stepy, a na wschód plaża. Reszty dowiesz się sam. – basior patrzył na mnie dziwnie, a ja odwróciłam się i poszłam w przeciwną stronę.

- Przecież miałam mnie oprowadzić. – Enkas nie dawał za wygraną i zrównał ze mną krok. – jak mam znaleźć sam jaksinie?

- Poradzisz sobie. Przecież jesteś taki idealny i samowystarczalny…

- Miałaś pójść ze mną. – w głosie słyszałam jakby wilk był zawiedziony. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego uważnie.

- Coś mi wypadło. Zapomniałam, że byłam umówiona, ale możemy się spotkać jak już znajdziesz jaskinie. – powiedziałam i wbiegłam pomiędzy drzewa, nie mówiąc nic więcej. Po prostu… uciekłam. Jak jakiś tchórz. Gdy byłam pewna, że basior mnie nie gonił, zatrzymałam się i dysząc lekko, starałam się uspokoić kołatające serce. Najgorsze było to, że wiedziałam, że to nie od wysiłku tak szybko biło. Przyczyna była z goła inna, ale nie miałam zamiaru się do niej przyznawać. Nawet przed samą sobą.

<Enkas?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz