(ad 2.3)
Jeśli
cokolwiek patrzy na moje nieudolne czyny i przygląda się mojemu
nienaturalnie ułożonemu ciału, tkwiącym jeszcze w półśnie i słucha, jak
losy kolejnych stworzeń przesądzane są szeptem - niech zlituje się nad tą grzeszną białą duszą, która jeszcze nie wie, co ją czeka. Powoli budzi się, witana echem słów Vitale
w swojej głowie i otaczającą ją ze wszystkich stron pustką. Dociera do
niej silny zapach wilków, przynoszący ze sobą nieprzyjemną świadomość,
że przed chwilą tętniło tu jeszcze życie. Odruchem natychmiastowym
okazuje się próba zerwania się na równe nogi, na co jej kończyna
przegrywa w pojedynku z przeciwnikiem, który dopiero teraz przykuł jej
wzrok. Zimne kawałki metalu zacisnęły się na jej sierści z jęknięciem.
Zawsze byłem ciekawy, czy można uczynić wilczy umysł na tyle słabym, aby
mógł być porównywalny do jednej z naszych ofiar. Czy można uczynić go
takim, abym mógł dostać się do niego i spojrzeć na świat jego oczami?
Czy zdajecie sobie sprawę, jaki to ma naukowy potencjał?
Kali. Jesteś moją najbardziej udaną próbą.
Jestem
nikim w tej całej układance. Mój start to stracona pozycja. Przed
chwilą jeszcze trwała tu konwersacja, a ja w każdej chwili mogłam się
podnieść. Nie dałam rady, a teraz zbieram tego owoce. Otacza mnie
pustka, od której ucieczkę uniemożliwiają stalowe zabaweczki. Być może
tą bezczynnością skazuję Kali na śmierć. Nie mam pojęcia, gdzie wyszli i
jakie zamiary miał Vitale. Tajemnica trwała jeszcze bardzo długo
Aż w końcu usłyszałam ciche kroki, zmierzające w moją stronę.
— Nie martw się, nasza rozmowa jest tajna. Przyszedłem, aby Ci pomóc — z ciemności zawołał miękki głos Vitale, w którego tonie nie było słychać ani nuty fałszywości — Czy jakieś wilcze oczy mogły dostrzec, jak pomagasz Ry
w opuszczeniu swojego rodzinnego gniazdka? Może poprosił Cię o jakąś
przysługę? Strasznie niepokorne jest to dziecię i mogłaś wesprzeć jego
niecne plany nawet nie bezpośrednio.
— N-nie wiem, o czym mówisz —
wyszeptałam, powstrzymując się od krzyku. Niecne plany? Szok bawił się
moimi wnętrznościami, sprawiając, iż gdybym stała, runęłabym właśnie
niczym domek z kart.
— Rozumiem — byłam pewna, że na jego pysku
gości teraz szyderczy uśmiech — Cóż, mam nadzieję, że sam Cię nie wyda.
Ach, te jego nałogi.
-----
(ad 2.4)
Po pytaniu wadery
momentalnie złapały mnie mdłości. Znałam już jej wersję historii,
chociaż nie byłam pewna czy wierzę już w którąkolwiek. Pijany basior w
rowie wydawał się tą najłagodniejszą z tych, które rozegrały się w mojej
wyobraźni. Było w tym wszystkim zbyt wiele niepokojących niewiadomych.
Jakich słów nie miał usłyszeć? Dlaczego wybył tak daleko? Czy to na
pewno tylko nałóg śledczego? Jaka jest tajemnica jego dziwnego
zachowania? O jakich planach wspominał Vitale? Czy utrata wzroku Kali była zaplanowana oraz miała związek z tą historią?
—
Nie jestem żadnym autorytetem ani wspaniałym śledczym — odparłam gorzko
— ... ale z czystej ciekawości chciałabym poznać tę tajemnicę. Chcę
wierzyć, że mogę dać Ci choć trochę ulgi — spoglądanie na waderę ze
świadomością, że prawdopodobnie niczego już nie zobaczy, przepełniało
mnie niewyjaśnionym bólem — Masz jeszcze ten list?
— Został u Flory — odpowiedziała cicho, przełykając ślinę — Mogę się tam przejść...
— Powinnaś odpocząć — ucięłam, a Kali odruchowo kiwnęła głową, ale
miałam wrażenie, że przez jej martwe dotąd oczy przeszedł błysk. Czy to
ta sama przyjazna i szczęśliwa istota, jaką widziałam jeszcze niedawno? A
może pozostały z niej już jedynie szczątki?
— Ostatnie pytanie. Gdzie jest teraz Ry? — czułam, że gula rośnie mi w gardle, ponieważ spodziewałam się możliwej odpowiedzi.
— U psychologa — po jej odpowiedzi, moje serce zabiło mocniej. U psychologa, u psychologa, u psychologa - powtarzały głosy w mojej głowie, potęgując znajdujący się w niej mętlik — Vitale
prosił, aby im nie przeszkadzać. Wiesz, szczerze mówiąc... trochę się
boję. Kiedyś i ja byłam u niego wraz z moim...moją bratnią duszą.
— I jak się to skończyło?
— To już inna historia. Historia, która jeszcze się nie została w pełni napisana.
꧁↝↝꧂
— Flora? — zapytałam ściszonym głosem, wciskając się do jaskini medycznej.
— Flory tutaj nie ma — odrzekł spokojnie Delta — Powiedziała, iż musi
coś załatwić — moja sierść mimowolnie się podniosła, a wygłodniały
umysł, pragnący intryg właśnie próbował odnaleźć ją tutaj. Jesteś niepoważna - tylko te słowa znalazłam w odpowiedzi to, że zamieniałam się w drżącą kulkę.
— Wiesz może, kiedy wróci? — spróbowałam szczęścia, mając nadzieję, że medyk wie cokolwiek w tej sprawie.
— Nieprędko — westchnął, zrywając kontakt wzrokowy.
— Delta, co tu się dzieje? — warknęłam, czując jak przepełnia mnie lawina negatywnych emocji. A może to nie emocje są złe, a ich natężenie? W powietrzu zawisła gęsta cisza.
<Delta?>
czwartek, 17 czerwca 2021
Od Espoir CD Kali - "Wyblakłe Słońce" cz.2.5
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz