Poszedłam ziemistym drogom w góry. Nagle zobaczyłam wilka. Miał 4 łapy, zielone oczy i patszył się wrogo. Warknołam i rzuciłam się na niego
- Co tu robisz!!!- Przyszłem zabić waszego alfę! Jestem z watahy Mroku i nikt mnie nie postrzyma!
Wilk zaśmiał się złowieszczo a za nim walneły pioruny. Pobiegłam do ucieczki, ale on mnie gonił. Muszę ostrzec naszego alfę! Skoczyłam nad urwiskiem i rzuciłam go moim czarem, ale on telekinezom mnie odepchnął nabok. Kości mi pękły, ale nie umarłam bo mam wsobie krew nie śmiertelności. Stanełam na łapy i urzyłam superryku i wilk poleciał w górę wyciem a potem spad w dół w urwisko. Gdy spadał powiedział:
- Jeszcze cie dopadne! Nagle wyrosły mu piura i skszydła i wzbił się w powietsze. Nagle na jego miejscu wyczarował się czorny smok:
Z kszaków wyszedł agrest. Widać było po nim że Się boi. agrest krzyczał i pobieg w tył, a ja pobiegłam za nim. Alfa watahy srebrnego Habra bieg szypko i nie dogabiałam go, ale dogoniłam go gdy bieg wolniej.
Nagle upadłam i zemdlałam
****** (JAKIŹ CZAS PUŹNIEJ) ****
Obudziłam się. Miałem w łapie cierń więc prubowałem wstać ale przez cierń- nic z tego. Zawyłam z bólu.
- Auuuuuu!
Usłyszał mnie jakiś wilk, basior. Miał romantyczny wzrok
- Hej mała
- Hej, chcesz mi wyjąć cierń?
- Tylko nie skomlaj
Wyjął cierń
- AaaaaauuuaUUaaaaa
Zaskomlałam
- Miałaś nie skomleć! Kim jesteś?
- Jestem Domino a ty?
- Ja jestem Dżejk. Gdzie jestem?
- Jesteś w watache Srebrnego Habra.
Chcesz dołonczyć?
- Tak
- Jak fajnie. Choć do alfy to on cię przyimie.
Poszed ze mną a ja prowadziłam go przez droge. Szedliśmy tak ale on mi się przypatrzał. Był bardzo przystojny i miał zielone oczy i cztery łapy. Doszliśmy z Dżejkiem nat lagunę Błęłkitnej Nadziei.
- Łał jak tu pieknie
- Ładnie. Jak ty
Moja twasz zrobiła się czerwona. Był taki słotki. Dotknełam jego dłoni moją.
- Chcesz się wykompać ?
W odpowiedzi Dżejk wrzucił mnie do wody
- Aaa.....lololodowata!
Ale Dżejk nie parzył na to tylko wskoczył za mnom. Pocałował mnie z wtedy zobaczył nas mundus. Zasmócił się i pobieg do lasu. Nie chciałam go ranić wiec rzuciłam Dżejka i pobiegłam
- Stuuuuj! mundus to nie tak jak myślisz!
Szukałam ale nigdzie nie mogłam znaleść mundusa. Mundus chyba zniknoł. Nagle do mojego muzgu dobieg krzyk ptaka
- Kurczaczku!
Ale on już sie zabił. Nie mogłam nic zrobić to koniec.
Wpadłam w depresje i zaczełam pić. Niestety byłam w cionży i poroniłam więc dzieci mundusa tesz już nie było ale były urocze wyglądały jak takie małe chipogryfy gdyby się urodziły ale leżały w kauży krwii teraz. Dżejk terz jusz mnie nie kocha, bo go żuciłam. Głupia jestem
Wiesz co to chyba koniec- suchał mnie tylko mój towarzysz Akrabatorimosum Kimosum Kossowski-Maciaszak (Munxus je wymyślAł dla mnie) Skolopendra owinęła sie wokuł mnje i wtedy
- ZaBij mnie nie chce jusz rzyć
I wtedy Akrabatorimosum Kimosum mnie ugryzła
i umarłem
ze zgryzoty.
(Alfa prosze napisz że odszedłam)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz