Basior szybko przekonał się, że zaprowadzenie Faith w to tajemnicze i urokliwe miejsce nie było błędem. Więcej, okazało się świetnym wyborem. Cae zauważając energiczną reakcję wadery uśmiechnął się jeszcze cieplej, a plamki na jego sierści rozbłysły jaśniej. Nic innego nie mogłoby go teraz bardziej rozweselić, niż widok swojej towarzyszki, która, chociaż na chwilę zapomniała o smutkach i stracie.
Przygasł jednak trochę, widząc, jak ta wchodzi do wody, zapuszczając się coraz dalej i dalej, znikając powoli pod taflą. Spiął się lekko, a lęk przed głębinami coraz bardziej zajmował jego myśli, tworząc w wyobraźni wizje znikającej w toni wilczycy, bezsilnie machającej łapami i tracącej dech, który sam wtedy wstrzymał.
-Dołączysz do mnie?- Głos Faith wyrwał go z mrocznych myśli, które nagle opętały jego umysł. Najpierw pokręcił jedynie głową, a potem dodał:
-Ani myślę.- Jego głos nabrał dziwnej powagi, wciąż zaniepokojony chwilowym pesymizmem i zagrożeniem, w którym jego zdaniem była Faith.
-Hej, no nie daj się prosić.-Nalegała dalej, a on pomimo wszelkich chęci pokonania lęku, stał jak sparaliżowany. Jeszcze przez chwilę walczył z własnymi fobiami, jednak odmówił ponownie. I chociaż nie chciał odpowiadać na kolejne pytanie towarzyszki, czuł, że jest jej to winny.
-Po prostu boję się wody, głębin.- Odwrócił spojrzenie, zawstydzony swoją irracjonalną słabością, jak i chwilowym, mimowolnym pokazaniu swojej trochę ciemniejszej strony. Wszystko minęło jednak gdy Faith wróciła na brzeg i wtuliła się w niego. Vesperum ponownie uśmiechnął się delikatnie, odwzajemniając gest i kładąc swój łeb na głowie wilczycy, przymykając lekko oczy, rozkoszując się bijącym od niej ciepłem i szumem wody, które powoli wypychały z jego głowy wszelkie troski.
-Wybacz.-Wyszeptał po dłuższej chwili, czując wyrzuty sumienia, iż zajmuje i tak już zmartwioną Faith swoimi problemami, które przecież według niego były nieistotne i błahe. Wtem poczuł na sobie czyjeś spojrzenie, a sierść na jego karku nastroszyła się lekko. Wzdrygnął się mimowolnie, powoli odsuwając się od towarzyszki i kierując spojrzenie w stronę krzewów róż, zza których po chwili wyłoniła się uprzednio skryta wadera.
Pierwszy elementem, a raczej elementami jej wyglądu, które przykuły wzrok Pera były jej niezwykłe, galaktyczne włosy i ogon. Cae nie był pewny, jednak odniósł wrażenie, iż pływające, hipnotyzujące elementy jej sierści przenikały przez pobliskie, kwitnące rośliny, jak gdyby były czymś niematerialnym, iluzją. Następnie spojrzeniem ogarnął jej całą, smukłą figurę, by następnie lepiej przyjrzeć się pyskowi nieznajomej. I dopiero wtedy zrozumiał, dlaczego ogarnęło go tak dziwne, nieswoje uczucie. Bezemocjonalne, martwe ślepia wpatrywały w zagubioną dwójkę, budząc w sercu Vesa jakiś pierwotny strach, nie o siebie, jednak o Faith i- o dziwo- nieznajomą. Co musiała przejść i co działo się w jej duszy, że wygląda na tak bezuczuciową? Powstrzymał się chwilowo od używania jakiejkolwiek mocy, pomimo pokusy poznania jej ukrytych, według niego, emocji, nie chcąc, by ta odebrała to za atak.
-Witaj.- Powiedział melodyjnie z łagodnym, przyjacielskim uśmiechem na pysku, który wcale a wcale nie pasował do zaistniałej sytuacji. -To Faith- Wskazał pyskiem na towarzyszkę, nie spuszczając jednak spojrzenia z nowo przybyłej.- A ja jestem Vesperum Caelo. Przepraszam, jeśli Cię niepokoimy i jeśli weszliśmy na twoje tereny. Szukamy watahy, która przyjęłaby nas pod swoje skrzydła. Czy wiesz może o jakiejś w okolicy? A może należysz do jednej?- Zagadnął, chociaż wszelkie znaki na ziemi i niebie mówiły mu, że to nie do końca dobry pomysł. Przyjazna natura i przesadna wiara w innych wzięła nad nim górę. Brał pod uwagę fakt, iż nieznajoma może nagle ich zaatakować, jednak o wiele bardziej wierzył w szczęśliwe zakończenie całej tej przygody.
< Blue Dream? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz