środa, 2 października 2019

Od Konwalii Jaskry Jaśminowej - "Zapałki z Papieru", cz. 3

— Czyli chce mnie pani uczyć? — zapytała, podekscytowana na myśl o wyżerającej skórę roślinie.
Już wyobrażała sobie, jak by to było, gdyby przez przypadek zanurzyła w niej łapę. Najpierw zapewne byłby pieczący ból, potem raczej zaczęłaby krzyczeć na widok skóry i mięśni schodzących z kości.
Kobieta pokiwała głową i jeszcze chwilę patrzyła na nią, po czym odwróciła się na pięcie, żeby wrócić do przerwanej czynności mielenia liści w moździerzu (i po raz kolejny: skąd Konwalia to wiedziała...?).
Waderka podreptała do niej i oparła łapy o kredens, żeby być wyżej oraz lepiej widzieć. Przyjemny stukot miarowych uderzeń kamienia o kamień rozbrzmiewał jej w uszach.


Mijały dni, podczas których Konwalia przyglądała się Kobiecie przy pracy. Czasem nawet pomagała jej w ogródku przy wykopywaniu czy sadzeniu. Powoli poznawała tajemnice roślin.
Bogini Matka często pokazywała jej, które zioła można ze sobą mieszać, a które nie mogą nawet rosnąć obok siebie. Prezentowała jej krzaki rodzące najbardziej trujące owoce na świecie.
Waderka chłonęła wiedzę jak gąbka, niepomna tego, że...
Ja ją obserwuję.
Każdego poranka widzę, jak budzi się ze swoich mrocznych snów i wita z członkami rodziny. Jak drepta do chatki Bogini Matki.
I chociaż chcę naprawdę dotknąć Konwalii, powiedzieć jej parę słów... Nie mogę.
Nie, kiedy jest objęta ochroną Kobiety.
Ale spokojnie, jeszcze tylko troszkę.
Nie jest w stanie bronić jej przede mną wiecznie...


Kobieta przyglądała się, jak mała Konwalia ostrożnie trzyma w pysku woreczek, do którego przesypywała zasuszone zioło. Czuła niemałą dumę, wilczyca tak szybko się uczyła.
Wadera ze skupieniem włożyła woreczek do pudełka. Nie wiedziała jeszcze, dlaczego to robi, ale ufała Matce.
Nagle Konwalia podniosła wzrok. Między drzewami mignął czysty błękit oczu. Zmarszczyła brwi. Na pewno jej się nie przewidziało.
— Matko, co to było? — zapytała, kierując pysk na okno. Kobieta pokręciła głową i gestem nakazała jej powrót do przerwanych czynności.
Ze zmarszczonymi brwiami jeszcze raz zerknęła za okno.


To wtedy pierwszy raz mnie zobaczyła.
Rozbudziłam w niej ciekawość, którą zaspokoić może tylko spotkanie w cztery oczy.
Skoro ja nie mogę znaleźć ciebie, ty musisz znaleźć mnie, mała Konwalio...

< C.D.N. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz