poniedziałek, 21 października 2019

Od Konwalii Jaskry Jaśminowej CD Agresta - "W Świetle Dnia"

Konwalię obudziło muśnięcie oddechu na jej jasnej sierści.
Z trudem powstrzymała się od prychnięcia. Nienawidziła tych poranków. Nienawidziła, kiedy słońce budziło ją, leżącą w objęciach kochanka, całą obolałą i niezadowoloną. Bo, bądźmy szczerzy, życie to nie bajka, to nie słodki romans, w którym wadery budzą się, pocałowane przez ukochanego.
To rzeczywistość, w której Konwalię irytuje poranny oddech basiorów i ich oczekiwania względem jej. Że będzie się łasić. Że będzie się przymilać.
Najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że sama sobie zgotowała taki los. Dla paru godzin słodkiej, rozpustnej przyjemności ryzykuje wszystko: swoją godność, poczucie własnej wartości, szacunek.
Owszem, często czuła się jak zużyta szmata, którą, po wytarciu podłogi, rzuca się w kąt, żeby przypomnieć dopiero przy okazji kolejnych porządków. Ale uzależniła się od czułych słówek, cichych lub głośnych jęków, wyobrażeń, że ktoś, może trochę, odrobinkę, jednak ją kocha.
Powoli otworzyła jedno oko. Przez moment nie potrafiła sobie przypomnieć, kim był ten dziesiejszy. Przez jej łoże przewinęło się już tyle basiorzych pysków, że miała problemy z pamięcią.
Otworzyła drugie oko. Agrest.
Jej przyjaciel jeszcze za czasów szczenięctwa. Zwykły, przyziemny szaraczek. Uśmiechnęła się lekko, żeby nie pomyślał, że jest niezadowolona.
— Dzień dobry — wyszeptała cicho.
— Dzień dobry — odpowiedział jej, o wiele głośniej, niż było to konieczne.
Konwalia ziewnęła przeciągle. Dalsze słowa nie były konieczne.
Bo co też mogli sobie wzajemnie powiedzieć? "Dzięki za tę noc"? "Co teraz będzie"? "Kim dla siebie jesteśmy"? "Po co nam to było"? "Wszystko skomplikowaliśmy".
"Żałuję"...
Czasem cisza jest o wiele lepsza niż bzdurne gadanie. Cisza nie łamie serc. A nawet jeśli, to jest o wiele bardziej delikatna niż wywrzeszczane sobie w twarz oskarżenia.
Gdyby wszyscy nagle zamilkli. Wsłuchali się w tę ciszę, tak rzadką teraz. Towar wręcz deficytowy, potrafiący wyrazić o wiele więcej niż całe poematy o pierdołach.
Jednak nie mogła pozwolić sobie na oddalenie się od Agresta, teraz, kiedy jest sama. Oprócz niego ma tylko Leonarda i Mundusa, nikogo więcej.
Uśmiechnęła się lekko do Agresta i ucałowała go w policzek, po czym wtuliła pysk w miękką sierść na jego szyi, żeby nie widział jej zaszklonych oczu.

< Agrest? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz