Wiecie, co było najpiękniejsze w nocy? To wszystko, czego nie można dojrzeć w dzień...
No bo kto by pomyślał, że ten mały, niepozorny kwiatek, za dnia jedynie trzy poszarpane płatki na krzyż, w nocy rozkwita do pięknej, błyszczącej w świetle gwiazd rośliny, zdolnej do wielu rzeczy, jeśli tylko jej się pozwoli? Jakie to smutne, że większość wilków woli zasypiać, niż odrywać tajemnice świata, kiedy ten zakrywa jedwabny płaszcz nocy.
Konwalia szturchnęła kwiatek nosem. Zniewalający, chociaż nieco mdły zapach w zbyt dużych ilościach powodował zawroty głowy. Potrafił otumanić, ale także wywołać całą gamę uczuć, których trudno się potem pozbyć. Konwalia nie znała jego nazwy. Kobieta nie dzieliła się z nią słowami, ale myślami. Dlatego też wadera przejęła pogląd, iż to nie nazwy definiują, ale czyny i właściwości.
Z chęcią zerwałaby roślinkę, ale miała już jej spory zapas, więc nawet się nie fatygowała. Zaciągnęła się więc zapachem jeszcze raz, a na jej pysk wpłynął delikatny uśmiech.
Zatęskniła nagle i niespodziewanie za plażą. Morze ją uspokajało, sprawiało, że myśli płynęły w rytmie harmonijnych fal uderzających o brzeg. Cudowne uczucie.
Zerknęła jeszcze kątem oka na cień Blue Dream za drzewami, po czym ruszyła w stronę plaży. Do świtu zostało jeszcze parę godzin, może zdąży poobserwować syreny.
Na szczęście zdążyła. Jej ulubione stworzenia, w swoich prawdziwych formach, wylegiwały się na skałach. Nie śpiewały, no bo jak, skoro w tej postaci nie posiadają narządów mowy. Wydawały za to nieartykułowane skrzeki i piski, które na początku brzmiały okropnie, ale szło się przyzwyczaić.
Konwalia usiadła gdzieś w cieniu, tak, żeby istoty nie zauważyły jej zbyt szybko.
Powietrze co jakiś czas przenikał krótki chrzęst łamanych kości, bowiem syreny podczas swoich zabaw i przepychanek nie były delikatne. Jednak wystarczyło, aż dotkną wody chociażby koniuszkiem ogona, a wszystkie rany goiły się jak za dotknięciem magicznej różdżki.
Świat jest niesamowity, bo żeby stworzyć coś takiego...
Konwalia westchnęła głęboko.
Zastanawiała się, co Blue Dream powiedziałaby o syrenach? Pewnie uznałaby je za poniżej swojej godności. Jak wszystko, co nie jest mrokiem i krwią...
Nagle jedna z istot zauważyła ją. Wydała krótki pisk i wskoczyła do wody, żeby podpłynąć bliżej.
Była to samica, Konwalia już jakiś czas temu zauważyła różnice między płciami - kobiety miały krótkie, rzadkie włosy wyrastające z łysej czaszki, węższe ramiona, drobne piersi i płetwę przy ogonie rozszczepioną na wiele części, podczas gdy samce płetwę podzieloną miały na tylko dwie.
Syrena zaskrzeczała ponownie i wyciągnęła dłoń, żeby wbić długi pazur w piasek. Czując oparcie, wbiła drugą rękę trochę dalej. Gdy załapała już rytm, poruszała się z przerażającą prędkością, aż zatrzymała się może z metr przed Konwalią.
Brak kontaktu z wodą sprawił, że skóra syreny zaczęła wysuszać się jeszcze bardziej, kurcząc na szkielecie i pękając w paru miejscach. Ciemna, maziowata krew poplamiła piasek.
Konwalia patrzyła w rozciągnięte oczodoły syreny jak urzeczona.
Nagle syrena wydała kolejny pisk, po czym odwróciła się i z powrotem wskoczyła do wody.
< Blue Dream? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz