- Uważam, że najbardziej odpowiednim w naszej sytuacji planem, jaki stanowczo powinniśmy ułożyć już, a w zasadzie, najpóźniej w drodze, będzie znalezienie najpierw jakichś strażników na przygranicznych terenach tamtych wilków - zacząłem pewnie, gdy ruszyliśmy i lekki wiaterek zaczął prowadzić nas ku północy, na drogę mającą dopiero prowadzić do naszego najbardziej prawdopodobnego celu. Dzień nie był specjalnie ciepły, ale krążące wokół tłumy niespokojnych myśli miały szansę rozgrzewać nas wciąż na nowo i dodawać, no, powiedzmy, otuchy.
- W porządku - Notte nie kazała mi długo czekać na odpowiedź. Zerknąłem na nią kątem oka - jeśli nie pojawią się żadne ponadprogramowe komplikacje, według planu mamy znaleźć się tam najpóźniej jutro przed zmierzchem. Co później? To chyba zależy od tego, jakie spotka nas tam powitanie. Na pewno dobrze pchać się od razu na pierwszy plan, nie rozważywszy ryzyka?
- Nic bardziej mylnego - odparłem szybko, nie dbając o fakt, że pytanie było pytaniem retorycznym - niech zobaczą, że przybywamy. Przybywamy w pełnym świetle, nie chyłkiem, ani po kryjomu. Czy nie? - przedłużyłem ostatnie słowo - po co tam idziemy? Czy nie z ramienia silnej watahy?
- Silnej - Vinys wypowiedział tylko jedno słowo, bez jakiejkolwiek zresztą charakterystycznej intonacji. Nerwowym ruchem od środka ugryzłem się w policzek.
- Bagna przed nami - zakomunikowała wadera - powinniśmy wejść na nie za kilka minut.
- Niedaleko stąd są terytoria zajmowane przez ludzi...? - rozejrzałem się. Choć teoretycznie brzmiało to jak pytanie, zadane zostało w taki sposób, że nikt nie odpowiedział - a więc tamtej watasze również nie przeszkadza ich bliska obecność...
< Notte? Krótkie i złe, wiem ;_; ale poprowadź akcję według swojego pomysłu, bo Ty go masz, a ja tak średnio >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz