Podeszłam do basiora i przyjrzałam mu się. Przydał by mi się okład z
lodu - pomyślałam. Wyszłam i "zabrałam" wodę rosnącej w pobliżu
roślince. Zamieniłam ją w lód.
- To nie wystarczy - bąknęłam do siebie.
Powtórzyłam czynność kilka razy, aż ilość lodu mnie zadowoliła. Obłożyłam nim Rivena.
- Aaa! Zimny! - wykrzyknął.
- Lód taki powinien być - zauważyłam.
Trzeba by mu było włożyć łapę w łupki. Dlaczego wcześniej na to nie
wpadłam? Roztopiłam lód i zabrałam go ze sobą. Podeszłam do jednego z
drzew. Jednym ruchem wody oderwałam kawałek kory od niego. Przedzieliłam
go na pół. Dotknęłam łapą ziemi. Po chwili wyrosły tam trzy rośliny;
dwie takie same, podłużne a trzecia mała i dość niepozorna. Zerwałam je i
podeszłam do basiora.
- Zjedz to. - podałam mu te niepozorną roślinkę.
- Co to?
- Środek przeciw bólowy.
Zjadł ją, choć nie chętnie. Zauważyłam, że zbiera go na wymioty. Chwile
odczekałam i przełożyłam mu korę do łapy, po czym szybkim ruchem
przywiązałam mu korę do łapy.
- Au! - jęknął Riven.
Uśmiechnęłam się. Gdyby nie ta roślinka te "Au!" nie było by takie słabe.
- To musi wystarczyć - powiedziałam patrząc się na łupki.
Ale wiedziałam, że zrobiłam je całkiem nie źle. Przykryłam basiora starą, jelenią skórą.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
Wyszłam i zebrałam trochę chrustu, po czym rozpaliłam ogień i położyłam się przy nim, patrząc się w płomienie.
< Riven? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz