- Nie... nic. - nerwowo rozejrzałem się po jaskini - jeśli chodzi ci o...
- O nic mi nie chodzi. Wyjdź - Nisan odwróciła ode mnie głowę.
- Oczywiście - powiedziałem szybko, opuszczając jaskinię. Miałem nadzieję, że tym poprawię relację z waderą.
Przez chwilę jeszcze stałem pod jaskinią, ciesząc się resztkami promieni słonecznych. W głębi duszy miałem nadzieję, że Nisan jednak jeszcze wyjdzie i jakoś mi to wszystko daruje. Myliłem się jednak. Wadera nadal siedziała jaskini. Zirytowało mnie to. Postanowiłem wrócić do domu.
Bez słowa wszedłem do jaskini. Z westchnieniem usiadłem na ziemi, rozgniewanym wzrokiem wodząc po ścianach. Niedługo po mnie, w grocie pojawiła się Murka. Chrząknąłem znacząco. Po chwili jednak zapomniałem, co chciałem powiedzieć.
Do jaskini cicho wsunął się Mundus. Za nim weszła Lerka. Wesoło usiadła na środku i zapytała:
- Co dziś na obiad?
- Nic. Nic nie upolował - Murka kiwnęła głową w moją stronę.
- Może ja pójdę... - Mundus podniósł wzrok. Murka przerwała mu niezwykle stanowczo i niemal groźnie:
- Nie. On pójdzie - znów skinęła na mnie głową.
Ptak wstał i ociągając się, podszedł do mnie.
- Wybacz. Idziesz? - zapytał. Nie zamierzałem zniżać się do odpowiedzi.
Nagle Mundus złapał mnie za łapę, zręcznie wyginając ją do tyłu tak, że niemal dotykała mojego grzbietu. Udało mi się wyrwać z uścisku. Warknąłem:
- Jak żyć... idę.
Wyszedłem przed jaskinię, kompletnie nie wiedząc, gdzie się udać.
< Nisan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz