Szłam powoli stanowczymi krokami przed siebie.
- Może być, nie uważasz?- odwróciłam się do Jamain.
- Tak, tak.
- Idę się rozejrzeć- oznajmiłam.
Jamain usiadła na ziemię i rozglądała się wokoło. Ja zatem
kontynuowałam wędrówkę. Postanowiłam, że zacznę lewitować, ponieważ
mogłyby mnie zaboleć łapy i nie dałabym rady iść dalej. Moje oczy
zaświeciły się na błękitno i uniosłam się nad trawą. Zaczęłam lecieć do
przodu, kiedy nagle usłyszałam szelest w krzakach. Powoli zniżyłam się
na ziemię i popatrzyłam przed siebie. Krzaki szeleściły coraz głośniej, i
nagle stało się coś, czego się nie spodziewałam.
[ktoś?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz