Podczas obchodu terenów watahy, cieszyłem się względnie ładną pogodą i cieniem zagajników.
Z rozkoszą przymknąłem oczy. Cudownie jest mieć dom, stanowisko i przyjaciół. Cudownie jest móc spacerować po lesie i robić to, co się lubi. Cudownie jest nie mieć większych problemów.
Nagle zderzyłem się z innym wilkiem. Moją pierwszą reakcją, było wewnętrzne przerażenie na myśl o obcym zapachu, zapewne obcego wilka. Na sekundę zamarłem w bezruchu, otwierając oczy.
- Przepraszam... - cofnąłem się o krok. Wadera zmierzyła mnie wściekłym wzrokiem. Ja zaś usprawiedliwiłem się - Tak dobrze znam tą drogę, że mogę chodzić z zamkniętymi oczami... a spodziewałem się tutaj tylko drzew... - zaśmiałem się nerwowo.
- Na drugi raz uważaj pouczyła mnie mnie wilczyca.
- Tak... mieszkasz tutaj? - z zaciekawieniem zastrzygłem uszami.
- Od niedawna.
- Znasz te okolice...? - przełknąłem ślinę - może cię oprowadzę... - uśmiechnąłem się bardzo niepewnie.
- tak, pewnie... - wadera położyła uszy po sobie i zmarszczyła brwi - wiesz... nie interesują mnie spacery z kimś, kogo znam pięć minut. Zapadła cisza.
- Rzeczywiście, nawet się nie przedstawiłem. Lenek jestem...
< Wadero? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz