- Witaj Eclipse... - Ukłonił się lekko
- O co chodzi? Czego tu szukasz? - Spytałam z lekką agresją w głosie
- Jak to czego? Chciałem ujrzeć jak się masz - Uśmiechnął się
- Zobaczyłeś a teraz odejdź! Mam inne sprawy na głowie! - Warknęłam i odwróciłam się po czym zaczęłam iść
W pewnym momencie korytarz w którym byłam wydał mi się dość spory i długi. Szłam i szłam i szał lecz on się nie kończył. Zatrzymałam się i położyłam uszy po sobie po czym się odwróciłam a tam ujrzałam Mostera który stał w tym samym miejscu co poprzednio
- Mówiłaś, że idziesz czy też... mi się to wydawało? - Zachichotał śmiechem szaleńca
- Idę! - Znów się odwróciłam lecz tym razem zaczęłam biec
Biegłam dość przez długi czas lecz i tym razem nic się nie stało. Zwróciłam się w tym a tam historia zatoczyła krąg
- Co ty robisz? - Zapytał jakby nie wiedział, że jest coś nie tak - Idź, proszę cię bardzo - Wyciągnął łapę w moją stronę
- Moster... wiem, że ty wiesz co tu się dzieje
- Och Eclipse, powiem ci tylko tyle, że jest to twoja wyobraźnia
Zdziwiona tym co Moster powiedział przekrzywiłam głowę
- Kręcisz się po swoich myślach. Eclipse ty jesteś teraz w swojej głowie
- Jeżeli to prawda.. to masz odejść! - Warknęłam
- Chciałbym lecz to ty mnie tu trzymasz
- Co?
- Mówisz, że nie chcesz mnie tu lecz tak naprawdę myślisz inaczej. Nie mylę się?
Chwilę pomyślałam po czym uświadomiłam sobie, że to prawda. W tym momencie, po tych wszystkich wydarzeniach... wiedziałam, że Beryl ani Mundus mi nie pomogą lecz dlaczego Moster? Czyżby on mi był bliski, że go sobie przywołałam?
- Moster...
- Oczywiście, że ci pomogę - Odpowiedział jakby wiedział o co chciałam zapytać
Spojrzałam się na niego. Moster powoli podszedł do mnie i przytulił mnie
- Wszystko będzie dobrze
- Jak to dobrze?! Lerka ona, o-ona...
- Jej nic nie będzie. Moi poddani zajmą się nią..
- Ale jak to? - Odsunęłam się od uścisku
- Normalnie - Uśmiechnął się po czym pstryknął palcami a jego sługusy rozpłynęli się jak cień
- Dz-dziękuje...
- Ależ nie ma za co! Czuję się równie źle jak ty. W końcu pomiędzy to moja wina
- Ale jak to?
- Kiedy przetrzymywałem cię w lochach odczytałem twoje myśli... wiedziałem, że potrzebujesz na spłatę długu z Akselem a ja, ja ci nie pomogłem. Ja WAM nie pomogłem!
- Nie martw się... I tak ci dziękuje!
- Możesz już spać spokojnie ponieważ ja wezmę ją pod opiekę. Będę się jej ukazywać w snach i będę jej wszystko tłumaczył. Będzie także widziała różne wizje, dzięki mnie
- Dobrze i jeszcze raz dziękuje
I w tym momencie jakby cały ten wszechświat rozpadł się...
Obudziłam się ciężko dysząc. Rozejrzałam się wokół
- Wschód, to już następny dzień! - Wstałam i podbiegłam do leżących nieopodal siebie chłopców - Hej wy, wstawajcie już świt - Szturchałam ich łapą
Po kilku minutach obudzili się i spojrzeli się na mnie
- O co chodzi Eclipse? - Zapytał zaspany Mundek
- Jak to o co? To już nowy dzień! - Uśmiechnęłam się
Beryl i Mundek spojrzeli się na siebie po czym zwrócili swój wzrok na mnie
- Jeszcze wczoraj byłaś przygnębiona, co cię tak odrodziło?! - Zapytał po raz kolejny Mundek
- No właśnie, Eclipse o co chodzi? - Dodał Beryl
Ja uśmiechnęłam się po czym zaczęłam ich zmuszać do wstania
Po kilku minutach wstali i razem wyszliśmy zza jaskinię. Poszliśmy na otwartą polanę a tam już czekali na nas Aksel i Lerka. Stanęliśmy na przeciwko siebie
- Wyspaliście się? - Zapytał lekko się śmiejąc, Aksel
- Oczywiście... - Burknęli Beryl i Mundus
- My też, ach wspaniale... - Westchnął Aksel - Lerko pożegnaj się z... nimi - Wskazał na nas jednym ruchem głowy
Lerka podeszła do Beryla po czym przytuliła go
- Do zobaczenia...
Odeszła od niego i podeszłą do Mundusa. Przytuliła go jeszcze mocniej
- Będę tęsknić... - Zaszlochała
Mundus wziął ją w objęcia. Ta po chwili odeszła od niego i podeszłą do mnie. Stanęła przede mną nic nie robiąc
- Lerko...
- Eclipse...
Uśmiechnęłam się po czym i ona się uśmiechnęła
- Dziękuje... - Powiedziała po czym powróciła do Aksela
- A więc przyjaciele... do zobaczenia niebawem!! - Zaśmiał się Aksel a my zaczęliśmy iść
Kiedy wyszliśmy poza granicę jego watahy Mundus zatrzymał się i jeszcze raz obejrzał tereny. Po chwili machnął skrzydłem po czym znów zaczął iść. Po pół godziny znaleźliśmy się na terenach naszej watahy. Mundus znacząco na nas spojrzał po czym odszedł w kierunku swojej jaskini. Beryl i ja skierowaliśmy się w stronę naszej jaskini. Szliśmy w milczeniu. Ja wsłuchiwałam się w śpiew ptaków oraz w inne dźwięki. Nagle Beryl zatrzymał się po czym zatrzymał i mnie
- Eclipse... o co wam chodziło?
- W sensie?
- No jak mnie i Mundusa żegnała Lerka była bliska płaczu natomiast kiedy stanęła przed tobą...
- Och już ci tłumaczę... - Uśmiechnęłam się
Przysiedliśmy na ziemi a ja zaczęłam wszystko mu tłumaczyć. Po kilku minutach mojej historii Beryl uśmiechnął się
- Już rozumiem
- Spostrzegłam to... - Zaśmiałam się
- Eclipse...
- Tak?
- Mam jedno pytanie
- ... Tak?
<Beryl?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz