- Ojej! - wrzasnąłem, wpadając na Nisan. Gdy wyjądowaliśmy w wodzie, powiedziałem cicho - przepraszam...
- Precz... - syknęła przemoczona wadera.
- Przepraszam - powtórzyłem.
- Odejdź Lenku, zanim skończy mi się cierpliwość! - krzyknęła
- Idę - rozzłościłem się. Położyłem uszy po sobie, opuściłem łeb - jeśli nie chcesz mojego towarzystwa, to idę. Radzę ci jednak, uważ... nie ważne.
Westchnąłem głęboko, po czym odwróciłem się na pięcie i odszedłem.
Znużony, usiadłem w swojej jaskini. Przecież miałem takie dobre intencje... chciałem dobrze, a wyszło - jak zwykle. Nikt nigdy jeszcze nie docenił moich starań. Może po prostu zawsze za bardzo staram się wszyskim dogodzić, a za mało myślę o sobie. Nie wiem.
Cały dzień myślałem o nieprzyjemnej sytuacji. Pod wieczór jednak, zaczęły ogarniać mnie wątpliwości. Być może, nie postąpiłem właściwie. Byłem stanowczo zbyt stanowczy i nie potrzebnie się rozgniewałem. Postanowiłem jakoś to wyjaśnić.
W tym celu, udałem się następnego dnia do jaskini Nisan. Nie było jej. Pomyślałem, że udała się na polowanie. Przeszukałem cały Lasek i pażę, wstąpiłem nawet do Skrytego Lasu. Zacząłem się niepokoić. Wreszcie jednak, znalazłem Nisan. Siedziała nad wodospadem. Podszedłem, Wadera odwrółciła wzrok. Podszedłem bliżej, nie będąc pewnym, czy mnie zauważyła.
- Nisan... - zacząłęm. Wadera nie była chyba zadowolona z mojego przybycia. Wdawała się być też zmęczona.
< Nisan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz