Po kilku godzinach strażnicy przyszli po nas po czym zaczęli nas wyszarpywać z jaskini
- Zostawcie nas!! - Krzyczałyśmy na przemian
Po kilku minutach stanęliśmy na łące w oczekiwaniu na czymś. Wtedy Lerka szepnęła do mnie
- Co my tu robimy?
- Nie wiem ale wiem, że już niedługo się dowiemy...
I miałam rację. Nagle na horyzoncie ujrzeliśmy trzy sylwetki. Aksela, Beryla i Mundusa. Podeszli do nas
- Eclipse, Lerka... nic, nic wam nie jest... - Powiedział cicho Beryl
- Nam nie ale co mu jest? - Zapytała Lerka wskazując na ospałego ptaka który kołysał się na wszystkie strony
- On, on...
- Daliśmy temu mądrali lek na uśpienie czujności - Zaśmiał się Aksel - Kilka kropej eliksiru ludzi a ptak!... ach to już można samemu wywnioskować - Wzdychnął po czym podszedł do mnie i do Lerki
- A więc... - Powiedział dotykając mnie i Lerki
- A wiec?! - Warknął Beryl
- Dobijmy targu... Jako iż jesteś, hym... przywódcą WSC mogę cię z ciężkim sercem oszczędzić lecz nie myśl sobie, że na długo. Natomiast ptaszysko... hm, możesz go sobie zabrać nie jest już mi potrzebny tym bardziej, że wiem po ilu eliksirach już odpada...
- A one? - Ponownie warknął Beryl
- One?... - Spojrzał się na nas po czym uśmiechnął się szyderczo
<Beryl?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz