Przez całą drogę opowiadałem Nisan o naszej cudownej watasze. Wilczyca chyba zauważyła moją słabość. Gdy tylko nadarzyła się okazja, by wypowiedzieć się na jakikolwiek temat, zaczynałem mówić. I mówiłem, i mówiłem. Bez końca.
Nagle, zatrzymałem się i wstrzymałem oddech. Nisan zrobiła krok w przód, jednak zaraz zatrzymała się wraz ze mną.
- Co się stało? - zapytała wadera.
- Ni.. ic... - podkuliłem ogon. Między drzewami zobaczyłem dobrze znaną mi postać. Nie chciałem jednak pokazać po sobie, że zżera mnie niepokój. Lekko spuściłem łeb i zacząłem cicho posuwać się do przodu. Miałem nadzieję, że obiekt, chwilowo zaprzątający moje myśli, mnie nie zobaczy.
Błękitne stworzenie z gracją przemierzało las. Patrzyłem na nie przez zarośla. Nisan także spojrzała na ptaka. Patrzyła na niego z pewną ciekawością.
- To Mundus - wyjaśniłem - jest towarzyszem Murki - mojej siostry.
- Hmm... - Nisan najwyraźniej poczuła rozczarowanie. Nie dziwię jej się, iż o tak niezwykłej istocie spodziewała się czegoś więcej.
Ptak tymczasem przystanął po jednym z drzew i popatrzył na nas. Przeszyło mnie jego groźne spojrzenie. W pewnym momencie jednak, odzyskałem odwagę i przybierając bojową pozycję, pełen dumy podszedłem do Mundusa. Nie wydawał się być tym specjalnie przejęty. Nie spuszczał ze mnie wzroku, nic nie mówiąc. w końcu, gdy wyszedłem z krzaków (razem ze mną również Nisan) powiedziałem odważnie:
- Cześć, Mundek!
- Dzień dobry - przeniósł wzrok na waderę stojącą obok mnie. Wyprostował się.
- To... kolejna nowa... - wskazał na nią głową.
- To Nisan - zastrzygłem uszami - i, to prawda, jest nowa w WSC.
- Ach... - ptak kiwnął głową - chociaż nie chodziło mi o to - znów popatrzył na mnie. Nerwowo chrząknąłem
- Wiesz, że powinieneś być teraz w jaskini wojskowej, a nie pałętać się z obcą waderą po polanie...? - kontynuował Mundus.
- Nie jestem obca... - Nisan odsłoniła rząd białych kłów.
Jednak błękitny ptak nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. stał nadal niewzruszony. Ja natomiast, wbiłem wzrok w ziemię i powiedziałem ze zrezygnowaniem:
- Wiem. Powinienem. Właśnie udaję się w tamtą stronę.
- Aha! - Mundus uśmiechnął się lekko. W jego oczach widać było drwinę - a myślałem, że odprowadzasz koleżankę...
Tutaj muszę dodać, że osobnik ów, niegdyś pogardliwie nazywany "szpiegiem" ostatnimi czasy uwikłany był w dosyć nieprzyjemną historię, którą mieszkańcy WSC do dziś wspominają z ciarkami na plecach.
Tak, czy inaczej, "szpieg" ów nadal miał skłonność do mieszania się w cudze sprawy. Delikatnie mówiąc, nie było mi to na rękę.
- Gdy pomyślę, kim mógłbym być w Watasze Wielkich nadziei... że NIKL i reszta organizacji państwowych nie mogłaby mi palcem pogrozić, że WWN i WSC mógłbym mieć pod stopami... - ptak wpatrzył się w dal i westchnął.
- Chodźmy już, Nisan... - powiedziałem smutno. Wolałem nawet nie myśleć, co mogłoby się wtedy stać.
Nagle zrobiło się smętnie i nieprzyjaźnie. Nagle błękitny ptak uśmiechnął się złośliwie i patrząc na mnie zapytał:
- A gdzie teraz idziecie? odprowadzisz ją do domu i idziesz do jaskini wojskowej... czy zostaniesz na dłużej?
- Ostrzegam cię! Bez podtekstów! - zawarczałem. Zdawałem sobie jednak sprawę, że ptak aż nadto dobrze wiedział, co robi.
- Ależ nic mi do tego. Jako wolni obywatele macie prawo decydować o swoim życiu - zachichotał.
< Nisan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz